Jest coś niezwykle atrakcyjnego w wielkich wystawach i w gigantycznych muzeach. Za niewielką cenę dostajemy dostęp do strawy, której nie jesteśmy w stanie skonsumować w kilka godzin. Czując przymus — bo się dojechało, zapłaciło, po prostu się jest — wychodzimy z takiej wystawy z niekonkretnym powidokiem.
Zrobiłem sobie taką krzywdę w wakacje, zwiedzając berlińską Gemäldegalerie. Ze ścian spoglądały na mnie dzieła wszystkich świętych sztuki. Od van Eycka przez Vermeera po Velazqueza. Podumałem nad obrazkami, zrobiłem kilka zdjęć i… niczego z tego nie pamiętam.
Wszystkie komentarze
Oj mam podobnie. Przy czym była to pierwsza wizyta zagraniczna 30 lat temu. Przesyt wszystkiego.
ja pamiętam dużo więcej, a jednego dnia zwiedziłem i Kunsthistorisches Museum, i Belveder. Wspaniałe muzea, wspaniała sztuka. Mam w pamięci z 50-100 obrazów z obu obiektów.
Dla tych, co mają słabą pamięć - kupcie sobie album :)
Ja akurat zrobiłem w odwrotnej kolejnosci i było mi z tym dobrze...
Zazdrościmy Ci tej zajebistości - ilosci i głebi zarazem. Jesteś jakby uosobieniem współczesności.
Vien? Może warto by zapamiętać prawidłową pisownię (skoro nie używasz polskiej)