Po latach funkcjonowania w zastępczych pawilonach Muzeum Sztuki Nowoczesnej otworzyło w Warszawie swoją stałą siedzibę. Liczący sześć kondygnacji i niemal 20 tys. m kw. powierzchni gmach budzi duże emocje, ale to kolekcja jest rdzeniem muzeum. Choć w całości będzie ją można zobaczyć dopiero w lutym - na razie MSN zaprezentuje kilka wybranych prac - to właśnie na niej opiera się tożsamość instytucji.
Jaka ma być? Otwarta, skoncentrowana na sztuce społecznie zaangażowanej, pozwalająca lepiej zrozumieć współczesność - deklarują kuratorzy MSN. My wybraliśmy z kolekcji dziesięć prac polskich artystów i artystek. Najstarsza powstała w 1988 r., najmłodsza w 2023. Jak odbijają się w niej współczesne problemy?
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Nie mogę się doczekać otwarcia.
A komentarze tutaj - bez zaskoczeń. Zachowania typowe: nie lubię, nie rozumiem, więc powiem że głupie, bo inaczej ktoś pomyśli żem głupi/glupia. Jest odwrotnie.
Budynek jest okropny , z zewnątrz kloc który przysłania pałac kultury. Czas pokaże czy te dzieła które trzeba tłumaczyć bo ciężko zrozumieć a juz napewno nazwać pięknymi okażą się dziełami sztuki które przetrwają a przyszłe pokolenia będą podziwiały .
Boszsz, jeszcze jeden wąsaty Maras tu przylazł?
budynek z zewnątrz okropny, w środku wygląda nieźle.
Szkoda, ze tyle powierzchni zostanie zajęte przez taka sztukę. Wolałbym tam np. Muzeum Warszawy.
Czyli tylko Ty masz rację?
na tym polega wpółczesna inkluzja i otwartość :) :) :)
Budynek zachwyca? Jak, kuźwa, zachwyca skoro nie zachwyca?! Wydano pierdyliard szmalcu po to, by wystawiać w nim takie badziewie? Co to za sztuka, która wymaga wyjaśnień na A4 czcionką TNR10? I jak coś jest głupie, to jest po prostu głupie. Typowe zachowanie to jest takie, że skoro wszyscy się zachwycają to ja też będę, żeby nie odstawać... To się od wieków nazywa "owczy pęd".
Gratuluję, warszawiacy! Będziecie teraz utrzymywać ten bunkier przez setki lat. Beton się tak łatwo nie rozpadnie.
Jaką tezę tu forsuję Twoim zdaniem?
Zgadzam się - czas pokaże.
Szanuje to, że budynek Cię nie zachwyca. Wcale nie musi. Mnie zaś zachwyca - chcesz mnie przekonać do innych emocji? Po co?
I jeszcze raz - to, że coś Cię nie zachwyca nie jest jednoznaczne z tym, że to coś jest głupie. To taka uniwersalna prawda.
Nie podoba ci się sztuka konceptualna i banalizm w sztuce? No co ty.
"Jaką tezę tu forsuję Twoim zdaniem?"
Bardzo prostą. Uważasz, że jeśli ktoś coś krytykuje to nie wynika to z jego wiedzy, bogatego doświadczenia życiowego, osobistej wrażliwości, zaawansowanej edukacji wizualnej, kontaktu z wieloma wspaniałymi zbiorami sztuki na świecie, wrodzonego poczucia dobrego smaku i dobrego gustu, tylko z ignorancji. Może to Ty powinnaś dojrzeć i poszerzyć swoje doświadczenia, aby stwierdzić, że cała ta wystawa to zwyczajny obciach, a budynek to porażka architektoniczna.
A w którym miejscu tak twierdzę? Możesz zacytować?
Z pewnością poszerzę swoje doświadczenia, robię to nieustannie. Teraz zamierzam to zrobić poprzez obejrzenie wystawy. I wtedy będę mieć zdanie na jej temat. Dopiero wtedy.
Z samym gmachem miałam już przyjemność obcować. Jest taki jak miał być - zupełnie inny niż reszta zabudowań w tej okolicy, a w szczególności inny od PKiN. Oszałamia i przyciąga uwagę. Prowokuje do dyskusji.
Nie razi mnie i nie rani, że Ty uważasz go za porażkę architektoniczna. Mozesz mieć opinię dowolną. Problem jednak pojawia się, gdy chcesz swoją opinię narzucić innym, w tym mnie, nieudolną próbą manipulacji.
Miłego wieczoru.
Nie wiesz co piszesz? Naprawdę? Cytuję: "A komentarze tutaj - bez zaskoczeń. Zachowania typowe: nie lubię, nie rozumiem, więc powiem że głupie, bo inaczej ktoś pomyśli żem głupi/glupia."
Cóż za bezczelne uogólnienie!!!
To nie jest miłe dla osoby, która coś krytykuje w sposób uprawniony. Ja mówię, że to jest "głupie", ale wcale nie z powodu obawy, że ktoś mnie uzna za "głupiego". To jest w ogóle jakaś mętna konstrukcja logiczna. Wrzucanie wszystkiego do jednego worka jest mocno ryzykowne. Gadasz głupoty, że budynek jest taki jak miał być. Co to niby ma znaczyć? To nie PRL i pierwszy sekretarz partii nie narzucił jak miał on wyglądać. Był konkurs, a w przypadku konkursów nikt niczego nie narzuca bo wtedy, żaden architekt nie wziąłby w nim udziału. Podane są jedynie założenia dotyczące funkcji i parametrów budynku. Problem rodzi się wtedy gdy o wynikach decydują urzędnicy i politycy słabo przygotowani do roli jury w takich konkursach. Ja Ci swojej opinii nie narzucam, tylko staram się ją zaprezentować. Nie rozumiem co ma oznaczać zarzut "manipulacji". Nasz spór rozstrzygnie przyszłość. Moim zdaniem już niedługo instytucja stanie się polem politycznych przepychanek, fundusze będą mizerne, nie odbędzie się żadna wystawa na światowym poziomie (tego jestem pewien), a muzeum będzie się szczycić prezentując ten pseudo-artystyczny krajowej produkcji śmietnik.
Miłego wieczoru...
Szanuję, że szanujesz. Szkoda, że tu nie można zamieszczać zdjęć. Pokazałbym ci jak wygląda jasna elewacja po kilku latach na wsi. Zapewniam, że elewacja MSN o rzut beretem od Marszałkowskiej będzie wyglądała gorzej. A co do sztuki: przypomnij sobie scenę z performersem w filmie - o ile się nie mylę - Kiedy Harry poznał Sally... ;-)
Rozwalają mnie ludzie tacy jak halice1, którzy nie potrafją zaakceptować, że ktoś ma inne zdanie, tylko od razu tych z innym zdaniem obrażają. Nie, ludzie nie mówią, że budynek jest brzydki/głupi, bo się czegoś boją, tylko po prostu mają takie zdanie! I wygląda na to, że są w większości! A Ty swoim głupim komentarzem od razu zarzucasz im ignorancję. Co za wywyższanie się. Komiczne.
Cóż, zawsze można wspomnieć Picassa, którego reprodukcje wiszą u wielu dzisiejszych domorosłych komentatorów. W swoim czasie też był "pseudoartystą", a jego dzieła "nic nie warte". Bo Picassa już akceptujemy, prawda? Czy może nadal... to oko na czole, no wiecie... Kto tak wygląda? Czemu to służy?
Przy okazji sztuki, a szczególnie przy okazji architektury, zawsze wypływa tu w komentarzach niezły dziadocen. Zlatują się takie wąsate, brzuchate wuje i zaczyna się festiwal pogardy, zarozumialnstwa i ignorancji.
Jesteś w mylnym błędzie!
To właśnie ty reprezentujesz ciasny umysł, który nie może pojąć, że można być człowiekiem inteligentnym, wrażliwym, oblatanym, a jednocześnie nie być fanem takiej sztuki współczesnej. Nie mieści ci się to w głowie, prawda? No właśnie.
Ja dla przykładu mam światopogląd lewicowy (choć przyznaję, coraz mniej, bo polska lewica staje się żałosna), umysł dość otwarty na odmienność, niepełnosprawność itp, interesuję się sztuką, nawet tą z XX wieku, ale dzisiejsza sztuka w 90% do mnie w ogóle nie przemawia. Nie przemawia do mnie sztuka, która już na początku wymaga przewodnika, bo bez wytłumaczenia nie znaczy nic. Owszem są takie zjawiska jak Abramović, która chwyta za gardło jak mało co, ale to jest kropla w morzu. Dominują amatorzy, aspirujący, ci, którzy też by chcieli. Tylko niestety dla nich zabrakło talentu. Ale na szczęście są dotacje, wiec się to dotuje, bo trzeba, bo będzie się zwyzywanym od "ciasnych umysłów i wąskich horyzontów".
Tym się różni sztuka współczesna od tej dobrej starszej (bo przecież nie każdej), że one działały TAKŻE bez kuratora z katalogiem w ręce. SAMA sztuka zadawała pytania, przykuwała uwagę. Dodatkowo tamci ARTYŚCI mieli jeszcze warsztat. Dziś warsztatu mieć nie musisz. Wystarczy, ze masz dobrego mecenasa (czyli być w środowisku, które wiadomo jakie jest).
tyyy, wiesz, że jesteś zwykłą ejdżystką... a to jest to samo co faszyzm.
lewacki faszyzm.
A może jest odwrotnie? Może to właśnie połączenie szerokich horyzontów myślowych, rozległy wieloletni kontakt ze sztuką światową (nie tylko nowoczesną), otwarty i oświecony umysł i głęboka wrażliwość połączona z wiedzą są niezbędne do posiadania umiejętności rozróżnienia co ma wartość, a co jest bez wartości i stwierdzenia w odpowiednim momencie, że "król jest nagi". A Ty czytasz opinię takiej osoby i stwierdzasz, że jest prostakiem niczego nie rozumiejącym... Może to właśnie ciasny umysł skłania do zachwytu nad "Moim łóżkiem" Tracey Emin i "Balonowym pieskiem" Jeffa Koons'a... Bo tak wypada... Bo tak jest w modzie... To jest mechanizm pop-kultury. Napędza się sam.
Tak się składa, że w pewnym wiedeńskim muzeum miałem okazję oglądać w tym samym czasie dzieła Durera i Picassa. Po Durerze Picasso okazał się autorem bohomazów.
Brawo. Mam tak samo.
Osoby, o których piszesz, wyrażają swój odbiór danego dzieła w ekstremalnie inny sposób niż tutejsi komentatorzy, dla których najważniejsze sa określenia pseudo sztuka, głupie oraz bohomazy.
Czyż nie?
A, i mylisz zachwyt z mówieniem o zachwycie.
Być może... Po użytych sformułowaniach, stylu wypowiedzi możemy czasami, nie znając danej osoby, określić jej intencje. Choć pewnie nie zawsze. A ten zachwyt, o którym pisałem nazwałbym precyzyjniej "zachwytem kontrolowanym" :-)
Bravo, ciasnota polskiej sztuki (zwał jak zwał) polega na kreceniu sie wokół czegoś co wbrew pozorom jest dość stare, bo pochodzi z lat 60 i nazwane zostało konceptualizmem.
Jest Kurator i Projekt, brak twórcy i tworzywa.
Konceptualizm świetnie pasuje do tej sztuki.
Na początku jest "mam pomysł", co samo w sobie nie jest złe, przeciwnie, ma moc sprawczą i pcha ten świat do przodu. Problem w tym, że tu zaczyna się i de facto kończy na stwierdzeniu "mam pomysł".
W opozycji do postawy, którą wyszydzasz jest Twoja. Postawa typu co za szczęście, że jestem na poziomie, na który tamta hołota pozbawiona smaku i wrażliwości nigdy się nie wdrapie, bo to ciasne umysły, wąskie horyzonty, ignoranci.
Uważam, że mam prawo, bo to prawo każdego odbiorcy sztuki oceniać, również bardzo krytycznie. W końcu to do nas artysta swoją sztukę adresuje i jeżeli coś uważam za beznadziejne to jest to wpisane w los artysty. Nie tylko zachwyt. A ci, którzy oglądają przez moje ramię nie mogą mówić, że się nie znam. Byłem w wielu słynnych galeriach, niektóre rzeczy, które w nich widziałem podobały mi się, niektóre wydały mi się skrajnie denerwujące, zaskoczyło mnie, że coś tak durnego można wystawić. To syndrom król jest nagi, nikt nie odważy się powiedzieć, że dzieło jest niewarte zatrzymania na nim wzroku. Bo zostanie skrytykowany jako ignorant.
Ale chcę skorzystać z Twojej wiedzy. Dlaczego wygięta krata, wyginana tygodniami, warta jest wystawienia. Pani Dłużewska widzi w tej kracie brutalne rozliczenie obietnic nowoczesności, które zderzone z praktyką niepokojąco często ciążą w kierunku dystopii. To cytat. Ja uważam, przepraszam za brutalną szczerość, że służbowo pieprzy, nie mogła przecież napisać prawdy, a więc że to po prostu wygięta krata. Dlaczego doklejanie peruczek i wąsów aby upodobnić się do znanych postaci urosło do rangi wielkiej awangardowej sztuki? Jest taki program w Polsacie, artyści, zresztą utalentowani, muszą przecież wcielić się w postaci wokalnie, też są tak charakteryzowani, ale nie trafiają do galerii sztuki nowoczesnej. A od Polsatu całkiem blisko do innego skojarzenia. W galerii MoMA w Nowym Jorku widziałem puszczane na okrągło na telewizorze filmy, tu już nie pamiętam dokładnie, coś w rodzaju księżniczki jakiejś tam, w każdym razie super bohaterki z dziecięcych komiksów naparzającej się mieczem. Bronimy tego jako wielkiej sztuki czy jednak jest to głupie? Jest zwykłym filmikiem w dziecięcym pokoju ale sztuką w galerii?
I wreszcie, gdy jednak trudno na to odpowiedzieć zostajemy przy koronnym argumencie? Czyli ludzie tego nie rozumieją z powodu ignorancji?
Wiesz, że sztuką jest jak z rozszerzeniem jadłospisu u dziecka: małymi krokami, powoli wprowadza się nowe smaki, zapachy, tekstury, konsystencje.
Nie wystarczy zabrać dziecko kilka razy do restauracji, żeby sobie w niej posiedziało - po takim doświadczeniu nadal będzie jadło tylko kaszkę.
Nie wiem, czy to odpowiedź na mój komentarz powyżej. Czyli uważasz, że jeżeli ktoś był w iluś galeriach, również najważniejszych na świecie, jest też, przynajmniej formalnie, ale jak niby inaczej to oceniać, wykształcony na poziomie 1% populacji, ale jednak uważa, że wygięta krata to tylko wygięta krata, a komiks na ekranie telewizora w galerii nie staje się sztuką, to nadal je kaszkę? Za mało mu ludzie dojrzalsi ten jadłospis rozszerzali, żeby zdołał w wygiętej kracie dojrzeć brutalne rozliczenie obietnic nowoczesności, które zderzone z praktyką niepokojąco często ciążą w kierunku dystopii?
Zgadzam się w całej rozciągłości, także z Twoim osobistym, głównym komentarzem. To co jest pokazywane w takich jak to muzeach, na takich jak ta wystawach, nie powinno być nazywane sztuką. To nie jest odpowiednie słowo. Tak się stało trochę z rozpędu, nikt nic innego nie wymyślił. W moim odczuciu są to jedynie proste wypowiedzi polityczno-społeczne, wyrażenia sprzeciwu, buntu, rzadziej zadowolenia z czegokolwiek. Te wypowiedzi nie mają formy felietonu, manifestu czy eseju tylko przedstawiane są w formie rzeźby, fotografii bądź obrazu, ale daleko im do miana sztuki. Sztuka nowoczesna to np. David Hockney, Bill Viola i inni tego typu artyści. A tak na marginesie to jestem fanem tych pseudo-naukowych, nadętych, pełnych górnolotnych sformułowań tekstów kuratorskich towarzyszących takim wstawom :-) Bo przecież trzeba jakość uzasadnić mądrze wydanie pieniędzy na wystawę np. kupy gruzu z rozbiórki domu rodzinnego "artysty" na środku sali w Zachęcie...
W moim dziecięcym pokoju na ścianie odkąd moja pamięć sięga wisiała reprodukcja jednego z obrazów Maurice Utrillo. To była w moim przypadku ta "kaszka". W takim razie poproszę o dokładkę... Teraz dotarłem do "suplementów diety", za które serdecznie dziękuję. Natomiast przez całe moje życie miałem okazję jeść wspaniałe potrawy, i stare i nowe, których nasze MSN nie będzie w stanie serwować z uwagi na zbyt niski (jak zwykle) budżet na kulturę w tym kraju...
Jeśli chodzi o teksty do folderów z wystaw (albo pism artystycznych czy o tzw. współczesnym luksusie) to trafiłeś w dziesiątkę:) Są szczytem grafomanii i bełkotu. Natomiast tekst p. Dłużewskiej jest ich przyjemnym przeciwieństwem: jest prosty, mądry, przystępny, taki "oświatowy". Niezależnie od stosunku czytelnika do dzieł i artystów, których opisuje, moim zdaniem powinien być wzorem dla wszystkich nawiedzonych kuratorów i pseudo dziennikarzy piszących o sztuce, którzy pisać niestety nie potrafią.
Byłem na otwarciu.
Koncert Kim Nowak w porządku.
Wystawione prace - obraz nędzy i rozpaczy, a zachowanie gości przerażające. Dorośli mężczyzni, kobiety i osoby osobowe na klęczkach bawią się flamastrem i skrawkiem materiału - tworzą sztukę. Rysują kreski, kropki. Totalne upupienie człowieka.
Picasso był malarzem i to dobrym malarzem, po nim byli np abstrakcjonisci: Rothko, Pollock, Klein i to też byli malarze i twórcy z warsztatem!
Natomiast tematy: miesiaczka, kłopoty macierzyńskie lub skomplikowane relacje panienki, która jakoś tam skonczyła ASP, siku, krzyki, nieudolnenie pstrykniete zdjecia, które "artyście" stanęły na drodze do galerii na szczęście sztuka nie są. Wszystkie te dzieła sa bezbronne, tak samo jak przypadkowy walący sie płot, śmierdzacy smietnik, czy kupa psa w bramie. Od tych ostatnich różni je okrasa słowna wydana przez kuratora, który porzadkuje nam w głowach, ze kupa jest wynikiem jakiegos bólu, albo manifestacją przemian społecznych
Dokładnie!
trochę przesadzasz
jesteśmy zaściankowi w tej całej sztuce. zaściankowi i pretensjonalni. podobnie w muzyce, to tak bardzo słychać - kalka, nieudolność, słaby angielski. tacy po prostu jesteśmy.
Ojej...
Aha. Czyli bez przewodnika "co autor chciał przez to przekazać" ani rusz.
Mój wybór z prezentowanych to Daniel Rycharski, „Strachy". Robi wrażenie.
Akurat to, co tu zaprezentowano, to już klasyka, nic ze współczesnej awangardowości. "Bardziej tradycyjne" to już chyba jest malarstwo Kossaka.
Wężykiem, Jasiu, wężykiem ;)
Kupa pracy za żadne pieniądze? (zwróć proszę uwagę na humorystyczny wydźwięk twego sympatycznego komentarza). Rynek sztuki celebruje zastane gwiazdy (1%), z innych robi gwiazdy, na których się zarabia (10%?), na reszcie po prostu zarabia. I że niby odbiorcy sztuki szacunkiem mają tu jakoś zadośćuczynić? Z nami jest tak, że albo się nam podoba, albo nie. Takie nasze prawo. Oczywiście rozumiem z jaką intencją piszesz (np. Machciński był artystą bardzo przenikliwym, oddanym sztuce, pracowitym, nigdy oportunistycznym), ale średnio wyszło.