Hoffman o Małgorzacie Braunek w roli Oleńki: "Nikt nie przewidział, że Andrzej Żuławski skłoni ją po porodzie do gwałtownego schudnięcia. Trzeba było zwężać kostiumy".

W 1973 roku reżyser Jerzy Hoffman na łamach „Filmu" opowiada o realizacji Potopu. Wspomina, że gdy zaczął pracę nad tą częścią Trylogii, polską kinematografię ogarnęła panika. Mówiono, że Potop, ze względu na swój rozmach, zablokuje moce produkcyjne rodzimego przemysłu filmowego, całą bazę techniczną.

By tak się nie stało, reżyser podejmuje decyzję o kręceniu obszernych partii filmu w ZSRR. Także ze względu na plenery, bezkresne pejzaże śnieżne i obiecany mu pułk kawalerii „Mosfilmu" - oddział wojska, który zdobywał doświadczenie filmowe między innymi na planach Wojny i pokoju oraz Waterloo. W okolicy Mińska powstają znane z kart powieści Sienkiewicza Wodokty, Wołmontowicze i Lubicz, natomiast pod Kijowem, nad odnogami Dniepru, realizowane są sceny bitewne.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Monika Tutak-Goll poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Pani autorko, Oleńka Billewiczówna. Przez dwa "l".
    już oceniałe(a)ś
    18
    1
    Najlepiej wypadała w tej roli Ewa Szumańska w słuchowisku Rycerze kabaretu Elita. Słuchałem tego głosu i widziałem Małgorzatę Braunek . Opisy wyglądu Oleńki z tego słuchowiska pasowały jak ulał.
    już oceniałe(a)ś
    16
    2
    Jestem (byłem) zawziętym admiratorem Małgorzaty Braunek, świetnej aktorki i pięknej kobiety, ale niestety jej rola w "Potopie" to porażka. Śliczna przed, w "Polowaniu ...", i śliczna po, w "Lalce", w "Potopie" była delikatnie mówiąc przeciętna. Na dodatek reżyser wielkiego pola do gry jej nie dał. Można by powiedzieć, że do ról kobiecych ręki i serca nie miał, bo Scorupko w "OiM" to już kompletny niewypał. No ale za to obie kobiety w "Wołodyjowskim" to wprost arcydzieło - obie cudowne i obie w świetnie zagranych rolach.
    już oceniałe(a)ś
    16
    9
    Myliły mi się te wcielenia Olbrychskiego: jako Azja Tuhajbejowicz, Andrzej Kmicic no i później Tuhaj Bej. Trudno mi było podziwiać Kmicica, mając w pamięci okrutnego Azję.
    już oceniałe(a)ś
    5
    0
    Cudownie piękna aktorka. Klasyczna chłodna uroda idealnie pasująca do Oleńki. Rola świetnie odegrana. Oszczędnie, ale z iskrami odpalanymi w odpowiednich momentach, pokazującymi, że w introwertycznej i surowej kobiecie aż buzuje od emocji. A Brylska była kiepską aktorką, cieszę się, że Hoffman poszedł za własną intuicją i jej nie wybrał.
    już oceniałe(a)ś
    5
    2
    'Debatujący nad rolą Oleńki twierdzą, że Małgorzata ma zbyt harde spojrzenie, a Oleńka przecież to wcielenie delikatności. Braunek jednak uważa, że Bilewiczówna jest osobą hardą i mocną, wbrew powszechnym opiniom czytelników Sienkiewicza. Ona ją tak widzi i ona ją taką zagra'

    To trochę dziwne - o co się tutaj w ogóle spierać, chyba żadna kobieca postać w Trylogii nie jest tak 'sprawcza' jak właśnie Oleńka. Ustawia do pionu choćby 'kompanionów' Kmicica, czyli zdemoralizowanych przez wojnę morderców i awanturników. Nie jestem zwolennikiem Braunek w roli Oleńki, ale tutaj miała całkowitą rację.
    już oceniałe(a)ś
    2
    0
    Daniel Olbrychski w tym filmie to świetny wybór, Braunek w roli Oleńki to porażka.
    @haniawro
    Oboje to porażka. Braunek drewniana a Olbrychski z dykcją poniżej krytyki.
    już oceniałe(a)ś
    1
    13
    @haniawro
    Też tak uważam. To samo w serialu Lalka. W filmie Tyszkiewicz do ról Izabeli się nadawała, Braunek w serialu nie.
    już oceniałe(a)ś
    1
    4
    Jako nastka uwielbiałam trylogię, nie za bardzo zagłębiając się w realia i politykę. serial "Pan Wołodyjowski" uznałam za genialna ekranizację, jak później kręcono "Ogniem czy mieczem" czy serial "Lalka" z 1977r, to zastanawiałam się która opcja jest prawdziwa - raz - pani Braunek miała wielkie plecy w tamtym okresie, dwa - krótkowzroczność całej ekipy filmowej.

    Zgadzam się z panem J.Głowackim - Braunek rzeczywiście była "Maxem von Sydow polskiego filmu".
    już oceniałe(a)ś
    14
    12