W 1973 roku reżyser Jerzy Hoffman na łamach „Filmu" opowiada o realizacji Potopu. Wspomina, że gdy zaczął pracę nad tą częścią Trylogii, polską kinematografię ogarnęła panika. Mówiono, że Potop, ze względu na swój rozmach, zablokuje moce produkcyjne rodzimego przemysłu filmowego, całą bazę techniczną.
By tak się nie stało, reżyser podejmuje decyzję o kręceniu obszernych partii filmu w ZSRR. Także ze względu na plenery, bezkresne pejzaże śnieżne i obiecany mu pułk kawalerii „Mosfilmu" - oddział wojska, który zdobywał doświadczenie filmowe między innymi na planach Wojny i pokoju oraz Waterloo. W okolicy Mińska powstają znane z kart powieści Sienkiewicza Wodokty, Wołmontowicze i Lubicz, natomiast pod Kijowem, nad odnogami Dniepru, realizowane są sceny bitewne.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
To trochę dziwne - o co się tutaj w ogóle spierać, chyba żadna kobieca postać w Trylogii nie jest tak 'sprawcza' jak właśnie Oleńka. Ustawia do pionu choćby 'kompanionów' Kmicica, czyli zdemoralizowanych przez wojnę morderców i awanturników. Nie jestem zwolennikiem Braunek w roli Oleńki, ale tutaj miała całkowitą rację.
Oboje to porażka. Braunek drewniana a Olbrychski z dykcją poniżej krytyki.
Też tak uważam. To samo w serialu Lalka. W filmie Tyszkiewicz do ról Izabeli się nadawała, Braunek w serialu nie.
Zgadzam się z panem J.Głowackim - Braunek rzeczywiście była "Maxem von Sydow polskiego filmu".