Jeśli to koniec, nie ma to jak wszystko zamknąć gwiaździstym niebem i kiepską argentyńską telenowelą. Publikujemy opowiadanie Egara Kereta "Oliwki".
W dniu końca świata jem oliwki. Pierwotnym planem była pizza, ale kiedy wszedłem do supermarketu i zobaczyłem te wszystkie puste półki, zrozumiałem, że o cieście na pizzę i przecierze pomidorowym mogę zapomnieć. Spróbowałem zagadać do starszej kasjerki z kasy ekspresowej, która ze swojego smartfona rozmawiała akurat z kimś po hiszpańsku przez Skype’a, ale odpowiedziała mi, nie podnosząc nawet głowy. Wyglądała na zdruzgotaną.
– Wykupili wszystko – mruknęła. – Zostały tylko tampony i marynaty.
Wszystkie komentarze
Gdybym jutro miała umrzeć, najbardziej żal mi nieprzeczytanych czekających na mnie w domu książek. I czasu z mężem na kanapie. Więc tulimy się i czytam.
Biorę!
Nie wiem o co chodzi, bo tytuł tylko mnie zaciekawił.
Ale kasę warto mieć zawsze.