Wydarzeniem były tegoroczne nowe edycje klasyki: Vonneguta, Le Guin i Ellisona. Obrodziło też w książki pisane przez kobiety, z kobietami w rolach głównych i poruszające wątki feministyczne: Björnsdóttir, Alderman, Brennan, Brzezińskiej czy Kisiel.

Najbardziej nieoczekiwana książka roku to „Ogień i krew” George'a R.R. Martina. Zamiast pisać kolejny tom „Pieśni lodu i ognia”, czyli powstające już siódmy rok „Wichry zimy”, Amerykanin opisał historię rozgrywającą się trzy stulecia przed „Grą o tron”. Czy mamy się czuć oszukani? Tylko trochę, bo choć „Wichry...” to nie są, „Ogień i krew” (w Polsce ukazuje się w dwóch tomach) jest lepszy niż ostatnie dwa tomy „Pieśni…” – forma „kroniki” pozwala zagęszczać wydarzenia, dzięki czemu narracja jest płynniejsza, a tempo wyższe.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Anna Gamdzyk-Chełmińska poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze