Czy to już homopropaganda? ONA jest wszędzie. Jedno kliknięcie i trochę ponad pół sekundy wystarczy, by Google wypluł 15 milionów wyników na JEJ temat. ONA już czyha na dusze (oj, żeby tylko) waszych dzieci. Tak, literatura LGBT wpycha się do głównego nurtu.

Kim ONA jest? Przyjrzyjcie się dobrze jej złowrogiej twarzy – oto homopropaganda. Pełno jej w historiach skierowanych do dzieci i młodzieży. Nigdzie nie jesteśmy od niej wolni w czasach, gdy opanowała nawet poczciwą „Ulicę Sezamkową” – jeden z byłych scenarzystów programu przyznał właśnie, że bohaterowie serialu – Ernie i Bert – którzy mieszkają ze sobą i często się przekomarzają, nie są starymi kawalerami, lecz szczęśliwą parą. Apage!

Rozpleniła się też, a nawet całkiem wygodnie umościła w literaturze młodzieżowej. „26 znakomitych książek LGBT dla młodych czytelników”, „30 istotnych powieści młodzieżowych LGBT+”, „25 książek młodzieżowych o LGBT, na których musisz położyć łapę” – straszą tytuły zagranicznej prasy i internetowych portali. Prym na tym polu wiedzie oczywiście kulturalna stonka, czyli Amerykanie.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Małgorzata Bujara poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze