Nastąpił wysyp polskich filmów opowiadających o wojnie w Ukrainie. W tegorocznym konkursie głównym festiwalu w Gdyni są aż trzy takie produkcje. Metody pokazywania wojny przez niektórych twórców budzą jednak wątpliwości.

Według Macieja Ślesickiego emocje są istotą kina. - Ono się zaczęło wywodzić właśnie z tego, żeby budzić emocje — niekoniecznie, żeby pisać książki. Jeżeli ten film budzi emocje i porusza, to jest nieźle — powiedział na konferencji prasowej podczas trwającego festiwalu w Gdyni Ślesicki, który wraz z Filipem Hilleslandem wyreżyserował filmu "Ludzie"."

Czy jednak w kinie opowiadającym o trwającej wojnie w Ukrainie o takie emocje chodzi?

Kino eksploatacji

Czołg toruje drogę. Kierowca samochodu osobowego wychodzi naprzeciw. "Jestem polskim obywatelem w niepodległym kraju. Przyjechałem na zaproszenie. A co pan tu robi? Może pan zabłądził? Do Moskwy z powrotem i w prawo!" — wykrzykuje postać grana przez Cezarego Pazurę, po czym ni stąd, ni zowąd zaczyna udawać małpę. W tym czasie z samochodu wybiegają niewidome dzieci, które bohater próbował przetransportować do bezpiecznego miejsca. Rosyjski żołnierz otwiera ogień. Dzieci padają na ziemię jak rażone prądem. Ciało jednego z nich zjedzą lisy.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Monika Tutak-Goll poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Trudny dylemat. Trzeba pokazywać wojnę jaka jest, bez upiększeń, by świat wiedział, kogo skazuje na niewyobrażalne tortury i śmierć swoimi decyzjami o "neutralności" lub niedostatecznym wsparciem dla walczącej o życie Ukrainy. rosjanie próbują nas zmiękczyć niekiedy bardzo profesjonalną i podstępną propagandą, jak niedawno pokazany w Wenecji film "Russians at War" Trofimowej - rosjanki z kanadyjskim paszportem, sugestywnie prezentujących rosyjskich żołnierzy jako "zwykłych ludzi", "ofiary wojny", zaprzeczający przed kamerą, że nie widzieli na froncie żadnych zbrodni wojennych. Leni Riefenstahl mogłaby się od Trofimowej uczyć. W dodatku tę propagandę nakręcono za pieniądze kanadyjskich podatników...

    Od początku pełnoskalowej inwazji codziennie śledzę tę wojnę, próbując przy okazji wnieść jakiś skromny udział do wspólnego wysiłku ludzi zwalczających rosyjską propagandę i uświadamiających świat, czym ten horror naprawdę jest (X/Twitter, wpiszcie hasztag NAFO - są nas dziesiątki tysięcy i jako całość robimy różnicę). Oglądałem ujęcia z dronów tak okropne, że jeszcze niedawno takich scen nie potrafiłbym sobie nawet wyobrazić. To pozostawia uraz, ale z drugiej strony porusza i nie pozwala na cynizm obojętności. Tak jak zdjęcie czteroletniej dziewczynki coś rysującej w domu zestawione ze zdjęciem jej nagich zwłok leżących na stosie innych trupów. I tak, dobrze się domyślacie, dlaczego była naga, tylko pomnóżcie to przez circa liczebność rosyjskiego plutonu.

    Co z tego można pokazać publicznie, co trzeba pokazać, czego pokazać nie wolno - nie wiem, to kwestia wyczucia i osobistej odpowiedzialności autorów filmu/dokumentu. Na pewno nie można jednak zostać przy suchej relacji faktów, liczbach, metaforach.
    już oceniałe(a)ś
    18
    5
    "Ślesicki i Hillesland epatują obrazami skrajnej przemocy, której ofiarami są często jednostki najsłabsze — niewidome dzieci, niemowlę czy młode kobiety. Wybuchające bomby, strzelaniny, gwałt, brutalne mordy — to wszystko znajdziecie w filmie..."

    To wszystko znajdziemy w filmie, ponieważ opowiada o wojnie takiej, jaka ona jest. To nie są wyimaginowane tragedie.

    Autorzy mieli pokazać dylematy moralne młodego Wertera, moskiewskiego intelektualisty, który jest pacyfistą, ale uważa, że Ukraina to zbiorowisko nazistów?

    Tworzenie dramatów psychologicznych, rozgrywających się w czasie wojny, ma przecież też sens, ale nie wyczerpuje całego spektrum tematu. "Na Zachodzie bez zmian" też epatuje przemocą i okrucieństwem, a mimo tego jest filmem wartościowym.

    Bezpośrednie ofiary wojny nie muszą i chyba nie powinny oglądać filmów osadzonych w realiach obecnej wojny. To wystarczy. Reszta świata może, a nawet powinna, przypomnieć sobie o bestialstwie sowieckich hord.
    już oceniałe(a)ś
    7
    1
    O wojnie to były " Czas apokalipsy" czy " Bitwa o Midway ".
    W tym przypadku, może za wyjątkiem
    " Ludzi" wygląda to raczej na filmy
    z wojną w tle.
    @roberth
    Tak musi być. W Polsce nie ma budżetów po 100 mln na film. Dla nas są to filmy o wojnie. Musimy tylko użyć wyobraźni.
    już oceniałe(a)ś
    2
    2
    @roberth
    czas apokalipsy nie była o wojnie stricte. jądro ciemności josepha conrada opowiada co najwyżej o wojnie z człowieczeństwem i z ludzkością. wersja z 1979 może jeszcze była o wojnie, ale "Apocalypse Now Final Cut" z 2019 jest już powieścią psychologiczną. także mogę się z tobą zgodzić o ile nie będziesz generalizować
    już oceniałe(a)ś
    5
    1
    niestety, ale dla mnie to poprawne trochę propagandowe kity.
    już oceniałe(a)ś
    4
    2
    Dobry tekst. Prowokuje do myślenia.
    już oceniałe(a)ś
    6
    4
    Z jednej strony to opinia jednej osoby.Z jednej strony to opinia jednej osoby.

    Z drugiej strony, kto by wiedział, co dzieje się na linii frontu z ukraińskimi cywilami, gdyby nie pokazał by tego film 'Ludzie'? Owszem, my Polacy wiemy dokładnie, do czego "zdolna" jest armia rosyjska. Ale taki film nie jest robiony tylko dla Polaków. Taki film będzie żył również poza naszymi granicami. Czy jesteśmy przekonani, że ludzie w Ameryce, Niemczech i Francji wiedzą to samo o armii rosyjskiej albo o tym, co naprawdę dzieje się na terenach Ukrainy?

    Obejrzałem film na festiwalu w Gdyni. Był trudny i szokujący. Ale jeśli chcemy przekonać świat (zachodni i południowy), dlaczego ta wojna ma znaczenie poza wschodem, i dlaczego warto walczyć o Ukrainę, i że rosyjski atak jest niezwykle brutalny, warto pokazać to w sposób niefiltrowany.

    Wychowałem się w Niemczech. Mieszkałem 5 lat w USA. Wiem, jak Niemcy i Amerykanie mówią o tej wojnie i o Rosji. Dlatego doceniam produkcję filmu i sposób, w jaki pokazano wojnę na Ukrainie i losy cywilne.
    już oceniałe(a)ś
    2
    1
    "Niektóre sceny są tak okrutne, że aż absurdalne" - wątpię, żeby film był w stanie pokazać niektóre okrucieństwa wojny. Niezależnie od ich absurdalności.
    już oceniałe(a)ś
    7
    7
    Kompletnie nie zgadzam się z wątpliwościami autora artykułu. "Ludzie" i "Dwie siostry" to najlepsze filmy festiwalu. Dojmujące do kości. I tak powinno być, by zobaczyła je jak największa liczba ludzi na świecie (szkoda, że nie obejrzą go Rosjanie), by wreszcie zakończyć tę wojnę.
    @dyktator101
    Spytaj Ukraińców bo w każdej wsi są cmentarze z flagami poległych
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    @dyktator101
    Tak, dojmujący do kości film zakończy wojnę. Oj, lemingi z bańki.
    już oceniałe(a)ś
    1
    5