To jest gigantyczna próba dla rodziny, dla wszystkich wokół. Przerabiałam to. Mój teść i czworo jego rodzeństwa miało alzheimera - mówi Beata Dzianowicz, która tej chorobie poświęciła swój film "Strzępy"
Maja Staniszewska: Pokazałaś mi na ekranie mój największy strach…
Beata Dzianowicz, reżyserka i scenarzystka filmu „Strzępy": Bardzo z tobą sympatyzuję. Myślę, że łatwiej jest jakiś niedowład ciała znieść, chociaż to też przerażające, ślepotę… Wszystko mi się wydaje łatwiejsze niż to, że człowiek przestaje nad własnym mózgiem panować, nad własną osobowością. To jest niebywałe, jak w chorobie Alzheimera osobowość się zmienia.
To samo ciało, a w środku mieszka ktoś inny.
Wszystkie komentarze
Kto nie przeżył tej sytuacji ten nie rozumie.
Czasem życie płata figle - historia z Holandii z zeszłego roku. Kobieta, która zdeklarowała się i podjęła decyzję o eutanazji, zachorowała. Nie zdążyła przed utratą władz umysłowych zamknąć koniecznych procedur. I zmarła śmiecią, jakiej chciała uniknąć.
No ale politycy uważają się za właścicieli innych ludzi i ich życia.
Rzadkość.
Mam w rodzinie parkinsonizm z w stadium schyłkowym. Facet kompletnie stracił orientację co do siebie i swojej sytuacji - nie jest nieszczęśliwy, ba, w ogóle emocji nie odczuwa, bo ma uszkodzone ośrodki w mózgu za to odpowiedzialne, jest w innym świecie.
Rodzinie też jest łatwiej, bo gdyby trzeba było jeszcze wspierać psyche, to wszyscy by wysiedli.