Chociaż jego utwory biją kolejne rekordy odtworzeń, The Weeknd rozważa porzucenie scenicznego pseudonimu. Nie zamierza jednak całkiem zniknąć.

Naprawdę nazywa się Abel Tesfaye, ale od 2011 roku świat zna go jako The Weeknd, króla parkietów muzycznych festiwali i serwisów streamingowych, w których bije kolejne rekordy odtworzeń. Ale zanosi się na to, że The Weeknd nie zostanie z nami długo. W okładkowym wywiadzie dla „W Magazine" kanadyjski muzyk zapowiedział, że jest gotowy zamknąć rozdział The Weeknd.

- Wciąż będę robił muzykę, może jako Abel, może jako The Weeknd, ale wciąż chcę zabić The Weeknd. I to w końcu zrobię. Zdecydowanie próbuję zrzucić tę skórę i narodzić się na nowo – stwierdził.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Anna Gamdzyk-Chełmińska poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Artysta sprzedaje bilety na swój koncert na Stadionie Narodowym na miejsca za sceną, czyli bez wizji, oferując wyłącznie fonię. Wielkim twórcą będzie dopiero wówczas, kiedy zacznie oferować bilety za możliwość przejścia podczas koncertu Mostem Poniatowskiego, bowiem tam również zupełnie dobrze słychać.
    już oceniałe(a)ś
    3
    1