Jutro koncert inauguracyjny XVIII Międzynarodowego Konkursu Chopinowskiego. W rozpoczynającym się dzień później pierwszym etapie bierze udział 87 pianistów z kilkunastu krajów. Drugą po Chińczykach najliczniejszą grupą uczestników są Polacy. Chiny mają 22 reprezentantów, Polska - 16.
Jest jeszcze spora grupa Japończyków (14 osób), siedmioro pianistów z Korei Południowej, aż sześcioro Włochów, pięcioro Rosjan, czworo Kanadyjczyków azjatyckiego pochodzenia, troje Amerykanów i pojedynczy przedstawiciele takich krajów jak Wielka Brytania, Kuba, Hiszpania, Łotwa i Tajlandia.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Naturalnie, że najważniejsza, ale akurat w przypadku Konkursu Chopinowskiego liczy się też rywalizacja i emocje takie jak w sporcie. Na nie wskazywał inicjator konkursu, prof. Jerzy Żurawlew, noatbene pół Polak, pół Rosjanin z urodzenia, który do końca życia mówił po polsku z charakterystycznym akcentem. Zniechęcony był tym, że po stu latach wykonawstwo Chopina ugrzęzło w nudnej salonowej manierze, zupełnie nieprzystającej do czasów współczesnych (lata 20. wieku ubiegłego), i wpadł na pomysł, że skoro wszyscy, a zwłaszcza młodzi, pasjonują się sportem, rywalizacją, kibicowaniem, to czemu by nie uczynić swoistego stadionu z sali filharmonicznej i nie zastosować reguł sportowych do wykonywania wielkiej muzyki. A w sporcie, co wie kibic każdy i każda kibicka, chcąc nie chcąc komuś się kibicuje bardziej, komuś mniej, i sympatie narodowe akurat tutaj są jak najbardziej na miejscu, nie ma w nich nic złego, bo nacjonalizm jest skutecznie wyprany przez artyzm. Rzecz jasna, że - tak jak w sporcie - wygrać powinni najlepsi i niezależnie od tego, skąd do Warszawy przyjechali, im w końcu kibicujemy najbardziej, wszakże przed rozpoczęciem pianistycznej rywalizacji nie będzie niczym zdrożnym ocenić szanse naszych.
przecież "oczko w głowie Glińskiego" a że "oczko mu się odlepiło. Temu misiu" to jazda bez trzymanki Anny S. Dębowskiej. Taka Polska, taka gazeta.
Ciekaw jestem czy autor postu słyszał Pogorelicia w ostatnich latach. Ja miałem to nieszczęście...
Zasadniczo werdykty w konkursach tego typu są często bardzo przypadkowe
(sam zasiadałem wielokrotnie w jury konkursów muzycznych i coś wiem na ten temat).
Wiele zależy od tego
- kto zasiada w jury (kto te jury wybrał - już na tym etapie można w pewien sposób wpłynąć na końcowy werdykt),
- czy w konkursie jest jakiś wyrazisty wykonawca,
- czy jury się zna towarzysko i tworzą się grupy,
- jak silna jest osobowość przewodniczącego,
- czy wśród członków jury są osoby reprezentujące czyjeś interesy,
- czy członkowie jury mają nowoczesne spojrzenie, czy zachowawcze i tak dalej
Muzyka to nie skok w dal i czasem nie ma możliwości ogłoszenia sprawiedliwego werdyktu.
P.S. w tym roku do tego wszystkiego dochodzi jeszcze polityka...
Tak o nim mówią, że pobłądził, ale trudno znaleźć w dziejach konkursów meteor jaśniejszy i szybciej pędzący przed zdumioną publicznością. A i po konkursie przez czas całkiem niekrótki grał fascynująco, wiele niezapomnianych nagrań pozostawił. Gdyby dziś ktoś tak rozpalił emocje melomanów i melomanek!
Polityka i muzyka to mezalians najgorszy z możliwych.
Grał mając depresję proszę ciemnego ludu. Żałoba jest depresją, chociaż społecznie akceptowaną.
Z polskich polityków znam tylko jednego, co naprawdę chodzi na koncerty , to Marek Borowski. Jego jednego widuję w Filharmoniii. I panią Marię Kaczyńską - niegdyś.
NIe wiem, czy słuchali Metalliki, ja na pewno nie. Natomiast chętnie Beatlesów czy Stonesów. Nigdy disco polo. Za skarby świata
Dlaczego od razu na Narodowy i Metallika i U2?
Metallica czy inne U2 to naprawdę inna liga niż klasyka.
i zupełnie inna liga niz Miles Davis.
Czy Gliński odbiera klasykę, tego nie wiemy, zwłaszcza, że się zachwycał jeszcze inną ligą wokalną - Janem Pietrzakiem...
Myślę, że to nie jest kwestia wypada czy nie. Metaliki w tym wieku (Gliński) czy inni urzedasy nie słuchają bo się nie znają i raczej wrzaskow nie słuchaja. Ucho tego nie wytrzymuje. Big bit to co innego szczególnie zespoły z ich młodości.
Mozart, Bethoven, Chopin, Czajkowski i inni tworcy to muzyka nad czasowa większość lubi słuchać.
Zwykle są dwa puste rzędy, bo władza nie raczyła się pojawić na zarezerwowanych dla niej miejscach (a zaproszeń nie mają zwyczaju potwierdzać, więc do końca organizator liczy na cud)...
Z całym szacunkiem dla autora ale przedstawienie tej rywalizacji w kategorii sportowej czy wręcz narodowej jest po prostu dziwne i nie licuje z tym czym dla mnie jest muzyka, metafizyczną grą dźwiękami i odszukiwaniem się na siłę warstwy, której tam po prostu nie ma.
Nawet sam Chopin uważał takie ubieranie muzyki w piórka dosłownych metafor za nieadekwatne i opisy jego utworów w rodzaju „deszczowe preludium” były dodawane przez wydawców.
Nie do końca tak jest, bo akurat każdy, kto słucha muzyki klasycznej, potrafi dosłuchać się, czy dany utwór napisał np. Niemiec, Włoch czy Francuz - i to już w muzyce epoki baroku, a nawet i renesansu. Akurat w muzyce sprawa narodowości nie jest czymś problematycznym, ba, właśnie w muzyce narodowość zostaje pozbawiona wszelkich podejrzanych naleciałości, zwłaszcza takich, z którymi obcujemy w latach ostatnich w naszym kraju. Tradycje narodowe - jeśli kogoś to słowo mierzi, to można po prostu nazwać je lokalnymi - właśnie w muzyce pokazują swoją wartość, nieprzemijającą świeżość, oryginalność, i jeśli gdzieś można być dumnym z bycia Polakiem, Szwedem, Szkotem itd., to właśnie w muzyce najbardziej i najswobodniej.
"Muzyka to sztuka która mówi o ludzkich emocjach, a nic nie wskazuje na to, żeby te miały narodowość" - to akurat w przypadku muzyki Chopina, i słów jego samego (np. zapisanych w jego listach), także nie do końca prawda, zwłaszcza gdy weźmiemy pod uwagę czasy, kiedy powstawała. Chopin był polskim patriotą w czasach rozbiorów, włączył się w artystyczny, właściwy sobie sposób, w Wielką Emigrację. Jego muzyka jak najbardziej jest, jak Pan/i pisze "metafizyczną grą dźwiękami", ale można w niej także doszukiwać się warstwy, i to wcale nie na siłę, która tam po prostu jest - związanej z tradycją polską i polskimi dramatami z czasów, w których żył Chopin. Bo muzyka Chopina jest wielowarstwowa, ma warstw tak wiele, że kręci nam się w głowie za każdym razem, kiedy jej słuchamy. I za to ją podziwiamy, za to ją kochamy.
Ma wygrać ktoś, kto najlepiej czuje muzykę, a nie Polak.
o której ten koncert i gdzie go można zobaczyć ni hu hu.
Halo! Ja tu abonament płacę!
no i przez tę głupią rywalizację i wtrącanie się do konkursu mogą stracić świetni polscy pianiści, bo jury nie będzie chciało być posądzone "o dary". Dno.