Zapierające dech w piersiach strome skały pokryte grubą warstwą śniegu. Biały puch wygląda pięknie. W rzeczywistości jest on jednak śmiertelnym zagrożeniem – kryją się pod nim kilkusetmetrowe przepaście. W każdej chwili z pionowej górskiej ściany może zsunąć się lawina. Czubek góry niemal dotyka nieba – wokół niego kłębią się gęste chmury.
Tak z oddali wygląda K2 – jeden z najpiękniejszych, ale także najgroźniejszych szczytów Himalajów. Co czwarty śmiałek nie wraca z wyprawy na K2.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
wczesniej nikt nie robil takich glupot - z szacunku czyli odmowy wynikajacej z jakiegos poczucia dyscypliny moralnej; tego typu wybryki sa przejawem agresywnego kolonializmu w szeroko pojmowanym wspolczesnym turyzmie; te gory to swiete miejsca, miejsca kultu; peace and big hard sun
Trochę ostro skomentowałeś, to dla mnie jednak perwersja. Natomiast warto mieć świadomość, że tacy goście prowokują śmierć oraz innych ludzi do igrania ze śmiercią. Również turystów wysokogórskich, którzy nigdy nie powinni znaleźć się powyżej 5 czy 6 tys. metrów. Wholowują ich szerpowie, bo sami nie mają i nigdy nie będą mieć kondycji Bargiela. Pozostawiają tam potem mnóstwo śmieci: namioty, liny, butle, swoje odchody i.. swoje martwe ciała.
Powyżej 5 tys. metrów npm. wchodzą rocznie tysiące turystów, np. na przełęcz Thorong La podczas popularnego trekkingu wokół Annapurny. Nikt tam nikogo nie holuje, co najwyżej niektórzy opłacają tragarzy, żeby dźwigali ich ekwipunek, choć i takich jest mniejszość, większość przekracza przełęcz z całym swoim dobytkiem na plecach. Powyżej 6 tys. nie ma już ogólnodostępnych szlaków.
Jego życie, jego wybór. Ty wolisz powoli konać żrąc tłuszcze i palić fajki przed monitorem i dorobić się zawału lub raka bez szans na jakąkolwiek pomoc.
Jakoś nie widać, żeby filmy z wypadków drogowych na YT wpływały na bezpieczeństwo na polskich drogach. A ludzie chodzący po górach nie potrzebują widoku czyjejś śmierci, żeby być ostrożnym.