Funkcjonowanie świata, które znamy sprzed pandemii, od dawna nie było normalne. Nasz sposób życia nastawiony na eksploatację bez granic pchał nasz gatunek ku zagładzie. Po pandemii chciałabym zmiany, nie powrotu na stare tory - mówi aktorka Maja Ostaszewska.

Maja Ostaszewska weźmie udział w cyklu "Zielono mi" organizowanym przez warszawską księgarnię Big Book Cafe na Facebooku. W środę 27 maja aktorka przeczyta fragmenty książki cenionej brytyjskiej badaczki przyrody Jane Goodall "Mądrość i cuda świata roślin". Natomiast w sobotę 23 maja mamy szansę zobaczyć Maję Ostaszewską w jednej z najważniejszych ról teatralnych ostatnich sezonów - demonicznej Odetty. W ramach akcji #zostanwdomu, #niewychodzzteatru na stronie Nowego Teatru udostępniony zostanie zapis spektaklu "Francuzi" w reżyserii Krzysztofa Warlikowskiego. 

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Monika Tutak-Goll poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Okej, trochę mnie nosi, i tu wypominano mi żebym nie obrażał, okej to nie będę, ale jak ktoś obraża moją inteligencję to może? Znaczy, jest wolność wypowiedzi czy nie jest. Stop, momencik. Kto decyduje o tym co ja mogę powiedzieć, ha? Dobra, to tera do konkretów. Ktoś ma kasę? Okej. Gratuluję. A ja nie mam. I co mam się zastrzelić? Nie zamierzam. Chcę żyć, chcę się nachapać, tak jest, nachlać, nażreć, a co, nie wolno? Więc mówię grzecznie, niech celebryci idą sobie do siebie się gwizdać. A tu mnie ciągle ktoś poucza, że nie wolno mięsa, bo środowisko, że na urlop to nie samolotem, tylko dreptać wokół chałupy, i cerować skarpety, bo trzeba oszczędzać. Beze mnie. Nie po to charuję w korpo za miskę ryżu żeby potem nie mieć z zarobionej kasy przyjemności, to też se zostanę w domu na bezrobociu, to wtedy przynajmniej będzie sprawiedliwie, nic nie zarabiam i nic z tego nie mam a tak to chcę coś z życia mieć, bo niby po co ten stres zrywania się w środku nocy do roboty i nadgodziny do oporu.
    @bardzospokojny
    I o tym wlasnie mowi p. Maja. Zeby przestac wypruwac sobie flaki. Nie trzeba samolotem na wakacje, zeby bylo fajnie. Przyjemnosc z zarobionej kasy mozna miec na setki sposobow. Jedzenie, picie, nowe ciuchy to nie wszystko. Ale kazdy ma oczywiscie swoja baje. Pytanie, czy jest szczesliwy? A jesli nie, to moze warto sie zastanowic, czy czegos nie zmienic? Czy warty ten stres, te nadgodziny, zeby sie przeleciec samolotem? Jezeli na chleb nie starcza, to co innego. I wspolczuje szczerze trzymajac kciuki, zeby sie to zmienilo na lepsze. Ale jezeli na zmiane telefonu, badz auta, no to juz na wlasne zyczenie te ww. niedogodnosci. Milego!
    już oceniałe(a)ś
    0
    0