Aleksandra Janusz, pisarka fantasy: Polski rynek fantastyki w ogóle jest podzielony na sektory, przy czym inni czytelnicy czytają polską literaturę fantastyczną, a inni zagraniczną. Fani często czytają tylko jeden gatunek, np. tylko romanse albo fantasy z bohaterami typu conanowskiego (Conan Barbarzyńca) czy też militarne i historyczne jak na przykład u George’a R.R. Martina.
Jest na pewno lepiej niż 15-20 lat temu. Większość fanów jest otwarta, pojawia się coraz więcej autorek, ale wciąż zmagamy się z seksistowskimi komentarzami. Internetowe trolle na każdego coś znajdą, a pierwszym i najprostszym zarzutem wobec kobiet zawsze jest płeć. Gdy kobieta napisze książkę z niewielkim choćby wątkiem romantycznym, od razu przykleja się tej książce łatkę romansu. Tymczasem wiedźmińskiego pięcioksiągu Andrzeja Sapkowskiego nikt nie nazwałby romansem, mimo że przecież relacja między Geraltem a Yennefer jest jednym z centralnych motywów cyklu.
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Co za wyrafinowani czytelnicy. Ciekawe, czy przy Lemie mają podobne uwagi.
To już nie wystarczy, że czytają? Muszą czytać Lema, Asimova, Strugackich i Conrada?
Nie muszą... choć gdyby czytali, świat byłby mniej zidiociały... nie marzę, że lepszy, ale żeby choć odrobinę mniej zidiociały....
Żeby nie było - panowie pisarze mają dokładnie tak samo.