"Las nie uprzedza", Krzysztof Środa, Czarne, Wołowiec
Zasadą organizującą prozę eseistyczno-podróżniczą Krzysztofa Środy jest niekonkluzywność. Jego czwarta książka jest pod tym względem równie wymagająca co poprzednie – eseista raczej coś podpowiada, krąży wokół, wzdraga się przed orzekaniem. O czym nam mówi tym razem? Najoględniej rzecz ujmując, „Las nie uprzedza” traktuje o nasiąkaniu lękiem, o przeczuciu, że zdarzy się coś złego.
Taki sposób odczytania najnowszej książki Środy jest możliwy przy założeniu, że najważniejszą postacią – oczywiście obok wszechobecnego opowiadacza – jest Isłam, Czeczen przypadkowo spotkany na warszawskim dworcu przez Krzysztofa (pod tym imieniem występuje narrator). Krzysztof szybko się z uchodźcą, który przeżył dwie wojny czeczeńskie, zaprzyjaźnia. Wsłuchując się w jego mroczne opowieści o przemocy na północnym Kaukazie i banalności zła, pozwala, by narastał w nim strach. Isłam jest niezwykle sugestywny – przekonuje Krzysztofa, że katastrofa, która obejmie całą Europę, nastąpi najpóźniej za rok. Czy to zapowiedź wojny? Wszystko na to wskazuje i współgra z tajemniczym tytułem. Kiedy Krzysztof zabiera Czeczena do swojego wiejskiego domu, ten, patrząc na las, który widać z ganku, wypowiada tytułową frazę. Znaczy ona chyba tyle, że gospodarz nie jest przygotowany na nadejście niszczycielskiego żywiołu.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze