W języku polskim nie ma słowa, które trafnie oddawałoby to, czym w sztuce zajmuje się Ewa Kuryluk. W piątek w Muzeum Narodowym w Krakowie otwarcie największej jak dotąd retrospektywy jej malarstwa.

Malarka, autorka instalacji, poetka, pisarka, krytyczka, historyczka sztuki - te terminy określają działalność w poszczególnych dziedzinach, żaden jednak nie ujmuje całości. Można powiedzieć po prostu: artystka, ale Ewa Kuryluk to bardziej sztukmistrzyni, żonglująca kolejnymi pomysłami na siebie, różnymi językami. I miastami, bo jak nie da się jej twórczości przypisać do jednego tylko gatunku, tak jej życie płynie pomiędzy miejscami, w nieustającym ruchu. Przez cały czas przeskakuje pomiędzy kontynentami, językami i dziedzinami sztuki, może dlatego, że od dzieciństwa bliscy nazywali ją "Kangórem" (ó miało nawiązywać do jej ulubionych gór). Żeby zrozumieć Ewę Kuryluk, trzeba przyjrzeć się punktom na jej osobistej mapie.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Monika Tutak-Goll poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze