Już wrócił jako Han Solo, wkrótce zobaczymy go ponownie jako Deckarda w "Łowcy androidów" i - po raz piąty - jako Indianę Jonesa. W najlepszych swoich filmach był facetem, z którym kobiety chcą być, i którym mężczyźni chcą się stać. A teraz, po 35 latach od pierwszej sceny z archeologiem w kapeluszu? Warto czekać?

To była miłość od pierwszego wejrzenia.

Miałam pewnie jakieś dziesięć lat, kiedy go po raz pierwszy zobaczyłam. Ten kapelusz. Ta skórzana kurtka. Ten uśmiech, zawsze ironiczny, lekko zmęczony, z jednym kącikiem ust uniesionym wyżej. No i oczywiście te przygody, które przykleiły mnie do telewizora lepiej od "Goonies", "Willowa" i "E.T." razem wziętych. W ciągu dwóch godzin Indiana Jones ledwo uniknął zmiażdżenia przez gigantyczny głaz, wygrał bójkę w płonącym barze, odnalazł Arkę Przymierza, wysadził w powietrze samolot, w pełnym galopie przeskoczył z konia na ciężarówkę, pokonał nazistów, uratował dziewczynę i uniknął gniewu samego Jahwe.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Marcin Ręczmin poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    " był facetem, z którym kobiety chcą być, i którym mężczyźni chcą się stać" noo, v niektórzy faceci także chcieliby z nim być :-D
    już oceniałe(a)ś
    7
    0
    Harrison Ford jest boski! Uwielbiam Indiana Jones.!
    już oceniałe(a)ś
    2
    0