Być może wskazywałby nawet premiera, a kto wie, czy to właśnie nie jego kandydat - powiedzmy, Zygmunt Miłoszewski - urzędowałby w Pałacu Namiestnikowskim, biedząc się nad uczynieniem z Polski krainy płynącej mlekiem, miodem i - rzecz jasna - papierową posoką. Co więcej, taka kryminalna partia mogłaby sobie spokojnie odpuścić finansowanie z budżetu, zasadnie licząc na hojne datki wyborców spragnionych dreszczu lekturowych emocji i kolejnych przygód ulubionych postaci.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze