Gdyby gatunki literackie kandydowały w wyborach, parlamentarny klub kryminału i sensacji miałby pewne miejsce w koalicji rządowej.

 

Być może wskazywałby nawet premiera, a kto wie, czy to właśnie nie jego kandydat - powiedzmy, Zygmunt Miłoszewski - urzędowałby w Pałacu Namiestnikowskim, biedząc się nad uczynieniem z Polski krainy płynącej mlekiem, miodem i - rzecz jasna - papierową posoką. Co więcej, taka kryminalna partia mogłaby sobie spokojnie odpuścić finansowanie z budżetu, zasadnie licząc na hojne datki wyborców spragnionych dreszczu lekturowych emocji i kolejnych przygód ulubionych postaci.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Monika Tutak-Goll poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze