Od piątku w kinach "Ona", dojmujący film Spike'a Jonze'a o samotności. Oparty na tak atrakcyjnym pomyśle, że aż trudno znaleźć dlań satysfakcjonujące zakończenie

Pomysł jest oto taki: w Los Angeles Theodore Twombly (Joaquin Phoenix) zakochuje się w dziewczynie z komputerowego systemu operacyjnego OS1. Na imię jej Samantha (mówi seksownym głosem Scarlett Johansson). Nie posiada ciała, ale ma, jak zapewnia ulotka reklamowa, świadomość. Theodore może z nią w każdej chwili rozmawiać i wydawać jej polecenia dotyczące choćby porządku na jego twardym dysku.

To wszystko jest do pomyślenia w świecie przyszłości, mamy rok 2025. Tu każdy, mając słuchawkę w uchu, porozumiewa się z osobistym komputerem, np. kiedy w metrze przesłuchuje pocztę. Ta wizja jest jednocześnie intrygująca i przerażająca. Dwa razy widzimy w filmie tłum ludzi mijających się na ulicy. Wszyscy rozmawiają - nie ze sobą nawzajem, ale z własnym komputerem.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Agata Żelazowska poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze