"Masłem do dołu"
Petr Šabach
przeł. Julia Różewicz
Afera, Wrocław
Drogi Petrze,
Na Dworcu Centralnym w Warszawie kupiłem Twoją trzecią już u nas książkę, "Masłem w dół"*. Wsiadłem do pociągu, otworzyłem i zacząłem, po czym w Katowicach zamknąłem i skończyłem. Zrobiwszy tym samym z Ciebie autora literatury wagonowej. I browarowej, jakby było mało, miałem cztery piwa, ostatnie skończyłem na zdaniu zamykającym książkę: "(Dopisać jakiś ładny koniec!)".
Uraczyłeś mnie znowu gawędą, bo przecież gawędziarz z Ciebie biesiadny. Opowiadasz o dwóch podstarzałych kogutach, którzy ze względu na lęk wysokości nie wskoczyliby już na żadną kurę i którzy w wieku lat stu dwudziestu podzielić przez dwa chodzą sobie po swojej zagrodzie i wydziobują z niej okruchy dnia powszedniego. Jeden z nich to malarz, specjalista od instalacji ruchomych, ponieważ kiedyś przewoził autostradą swój obraz na bagażniku samochodu i tenże mu spadł. Drugi to narrator, którego ulepiłeś na podobieństwo Twoje, klon Twój.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze