To o tyle zaskakujące, że internet i związane z nim narzędzia mają raczej złą prasę. Dopiero co na łamach „Wyborczej" na związany z internetem przesyt informacyjny narzekał izraelski historyk i światowej sławy intelektualista Yuval Noah Harari (cały wywiad z uczonym pod linkiem poniżej).
„Toniemy w powodzi informacji, a wynika to po części z mniemania, że więcej informacji zawsze jest dla nas dobre, przyczynia się do wzrostu wiedzy i mądrości – mówił Harari. – To tak, jakby myśleć, że zawsze nam służy więcej jedzenia. A tymczasem potrzebujemy dobrej diety. Z informacjami jest podobnie, powinniśmy karmić się ograniczoną liczbą wiadomości i tylko dobrej jakości. Nie wystarczy się obżerać informacjami, trzeba dać sobie czas na ich strawienie, przemyślenie. Większość jest śmieciowym jedzeniem dla umysłu".
Wszystkie komentarze
Serio tak twierdzą? Czy przypadkiem nie wykazują jedynie korelacji?
Mówienie, że "okazało się, że korzystanie z internetu dobrze wpływa na dobrostan" jest o tyle ryzykowne (pomijając że to badanie tego nie udowadnia), że z internetu nie korzysta się ani za darmo, ani bez pewnej dawki niezbędnej technicznej wiedzy i można równie śmiało założyć, że osoby o większych zasobach mają zarówno wyższy poziom deklarowanego dobrostanu, jak i leszy dostęp do dobrodziejstw internetu.
"To o tyle zaskakujące, że internet i związane z nim narzędzia mają raczej złą prasę. Dopiero co na łamach „Wyborczej" na związany z internetem przesyt informacyjny narzekał izraelski historyk i światowej sławy intelektualista Yuval Noah Harari"
Nie jest to aż tak zaskakujące, jeśli weźmie się pod uwagę, że po pierwsze po jednej stronie mamy wnioski z badania (które niekoniecznie udowadnia pozytywny wpływ, ale może wskazywać na brak negatywnego wpływu), a po drugiej hipotezę nie potwierdzoną badaniami. Po drugie Harrari nie mówił o dobrostanie krytykując zalew informacyjny, ale raczej, że nie robimy się od tego mądrzejsi. Można by nawet dodać, że inteligencja (proxy "mądrości") niekoniecznie koreluje z poczuciem dobrostanu.
w dzisiejszych czasach internet jest dostępny niemal za darmo. Abonament kosztuje grosze, smartfona ma prawie każdy, nawet w krajach 3. świata. Więc niekoniecznie internet jest zarezerwowany dla tych którzy i tak mają lepsze życie. Natomiast nie jest prawdą stwierdzenie jakoby w internecie była dostępna duża ilość informacji - duża części tej „informacji” to naprawdę dezinformacja, czy jak to się teraz mówi fake news. To że wielu korzystających z sieci nie umie ich odróżnić, to jest prawdziwy problem.