Za każdym razem, gdy jakiś turysta, gość czy w ogóle obcokrajowiec pyta mnie, co powinien zwiedzić w Buenos Aires, bez wątpienia odpowiadam, że cmentarz Recoleta.
Ci, którzy wiedzą, jakie wspaniałości kryją się na nekropoliach, udają się tam z entuzjazmem – wielu, ponadto, kojarzy, że spoczywa tam Eva Perón, więc zaplanowali wizytę już wcześniej – inni patrzą na mnie podejrzliwie, a ja zdradzam im parę ciekawostek: w przeciwieństwie do większości słynnych cmentarzy na świecie prawie nie ma tam drzew (Silvina Ocampo nazywała go „Wenecją bez kanałów", bo groby wyglądają jak stojące przy ciasnych uliczkach pałace); trumny stoją na widoku, bo bogate rodziny lubiły się afiszować i prześcigały ze sobą w ich cenach i jakości, jak gdyby chodziło o samochody czy suknie; a jeśli cmentarz się nie spodoba, zawsze można usiąść w którymś z okolicznych barów, bo Recoleta znajduje się przy jednym z najbardziej uczęszczanych centrów handlowych w Buenos Aires: to żadna oaza spokoju, leży w samym środku miasta.
Wszystkie komentarze