Frans de Waal (ur. w 1948 r. w Holandii) jest prymatologiem. Bada ssaki naczelne, w tym małpy człekokształtne, głównie szympansy zwyczajne i szympansy karłowate, czyli bonobo. Jest profesorem na wydziale psychologii Uniwersytetu Emory'ego w Atlancie w USA. Zajmuje się tam etologią, czyli zachowaniem zwierząt innych niż ludzie. Jest też zapalonym popularyzatorem swojej dziedziny badań. Ogromną popularność zdobył już po wydaniu pierwszej popularnonaukowej książki – pt. „Polityka szympansów" – opublikowanej po angielsku w 1982 r. Jego najnowsza książka – „Jak się różnimy. Gender oczami prymatologa" – w marcu 2023 r. ukaże się po polsku nakładem wydawnictwa CCPress.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Przyznam, że tak samo reaguję na słowo "tacierzyński". Nie wiem tylko, czy nie stoimy już na straconej pozycji, ponieważ mam wrażenie, że ten potworek językowy niestety wszedł już do powszechnego użytku.
Che,Che,Che jakiś prowincjonalny klecha wymyślij nie potworka ale potwora UBOGACONY.Hierarchi tak się to spodobało bo to przecież twór ich człowieka że też już używają w swoich bełkotach które nazywają kazaniem.
O tempora o mores!
"Ojcowski" jest męskim odpowiednikiem słowa "matczyny", a nie "macierzyński".
Naprawdę?
Nie, nie tylko.
Jest urlop tacierzyński i jest urlop ojcowski. To dwa różne urlopy.
Poza tym, cieszę się, że podjął ten temat. Pomieszanie pojęć, jakie występuje niemalże na każdym kroku w publicznej dyskusji o tych sprawach, wymaga pilnego uporządkowania.
Cóż, różnice są i są oczywiste dla każdego kto bardziej zajmuje się nauką a mniej gender i feminizmem. Żeby daleko nie szukać, struktura 'posterior forceps' jest inna u kobiet i mężczyzn.
Nie mieszajmy gender, feminizmu i innych im podobnych z prawdziwą nauką.
"Nie mieszamy płci z prawdziwą nauką" - to naprawdę głębokie.
To nie tak. Gender studies występują w obrębie wielu nauk szczegółowych i nie ma powodu, aby z góry odsądzać je od naukowości.
Chyba, że ktoś uważa, że gender = ideologia. Ale wtedy bardziej mu po drodze z ideologami neokatolickimi niż z de Waalem.
Raczej nie mieszajmy "dżender" z płcią. To drugie to nauka, to pierwsze - baśnie o jednorożcach.
Tu są przegięcia w obie strony. Stulecia chrześcijańscy teologowie tlumaczyli, że kobiety są nie w pelni czlowiekiem i nadają się tylko do uslug mężczyznom, to znalazła się grupa kobiet, które uważają, że różnic nie ma. O tyle moga mieć podstaey w nauce, bo do tej pory lekarstwa robiono dla mężczyzn, uznajac, że na kobiety też zadziałają (czyli tacy sami w środku). Czyli id strony naukowej te feministki mialy poniekąd podstawy do swoich twierdzeń. Zresztą wiele się tu nie zmieniło, bo nie widziałam jeszcze ulotki leku, który by rozdzielał informacje na działania na kobietach i na mężczyznach. No może ciężarne są inaczej traktowane, ale tylko ze względu na płód. Teraz zaczynamy się dowiadywać o pewnych różnicach, mamy szanse je zbadać i za kilkadziesiąt lat będziemy wiedzieć. Na razie mamy tylko ideologię.
Zgadzam się z prawie wszystkim, ale sensu ostatniego zdania nie rozumiem, i to na wielu poziomach.
Gender studies, to bardzo istotna dziedzina socjologii. Co prawda to protonauka ale naukowo rozwijana. Feminizm jest ruchem reagującym na szkodliwe i niemoralne działanie patriarchatu
Piszesz o tym czym gender studies miały być, a nawet przez jakiś czas były. Zanim stały się tuba propagandową określonej agendy.
Gina po prostu ma tylko szarą masę zamiast mózgu.Ta rzeczywiście płci nie ma!
Istnieją oczywiście różne płciowe cechy biologiczne, które z grubsza porządkujemy na binarny podział kobiety-mężczyźni (co jest dużym uproszczeniem). Poza tym, równie oczywiście, istnieje płeć kulturowa (np. siusiak tyle przeszkadza w zabawie lalkami, co pomoga w zabawie żołnierzykami i vice versa) - w większości współczesnych społeczeństw także wyróżnia się dwie, choć tu płynność granicy łatwiej sobie wyobrazić (bo więcej jest seriali o "chłopczycach" niż o osobach androgynicznych np.). Pytanie która z instancji - geny czy socjalizacja - warunkują kształt i działanie mózgu osobnika w jakim stopniu.
Istnieje także "postepowy" seksizm. Dowiaduję się od poczciwego wujaszka, że skoro jako chłopczyk bawiłem się lalkami to znaczy, że moja "płeć kulturowa" była żeńska.
"Pytanie która z instancji - geny czy socjalizacja - warunkują kształt i działanie mózgu osobnika w jakim stopniu."
Socjalizacja warunkuje raczej behawior, a nie budowę i działanie mózgu.
Wow
To teraz prosze mi wytlumaczyc, jak żeński orgazm moglby wyewoluowac, gdyby nie byla to cecha promowana w selekcji? Przeciez poprawne unerwienie lechtaczki wymaga wysilku energetycznego w czasie rozwoju plodowego. Po co mialoby to wszystko powstawac, jesli cecha ta by nie "pomagala w przekazaniu genów kolejnym pokoleniom" ?
Ciekawy wywiad. Im mniej ideologii i polityki w nauce tym lepiej.
Jeśli dobrze rozumiem, miałaby podobną genezę, jak kość ogonowa: taka zbędna ewolucyjna pozostałość, prawdopodobnie skazana na dalszy zanik.
Chodzi o to, że do przekazywania genów wystarczy popęd seksualny: nie musi być premiowany fizyczną przyjemnością, a już na pewno nie tak intensywną. Jak się nad tym zastanowić, to są takie rzeczy, które robi się tylko dlatego, że ma się do tego pociąg, nawet jeśli konsekwencje takiego działania są wyłącznie nieprzyjemne. Pomyśl o ćmie lecącej do ognia albo obijającej się o rozgrzaną żarówkę.
> jak żeński orgazm moglby wyewoluowac
Przypadkiem by mógł. Albo jako cecha skojarzona. Albo jako jakiś rodzaj pozostałości po innej cesze.
Trzeba zrozumieć, że ewolucja nie ma celów, a pozostają nie tyle "cechy promowane w selekcji" to "cechy nie przeszkadzające w selekcji"
Wydaje mi się, że jeśli chodzi o przekazywanie genów dalej, im większa motywacja, tym lepiej. Gdyby nasi przodkowie czuli pociąg, ale bali się dalszej nieprzyjemności, mogliby częściej rezygnować z seksu oraz rozwijającej masturbacji.
@le_bise
Jesli istnieje jakis organ, ktory wystepuje u wielu gatunkow, i ma on konkretna, zdefiniowana funkcje fizjologiczna, to pierwsze domniemanie jest takie, iz ta rola jest isotna w biologii tego organizmu. Najprostsze wytlumaczenie wagi istnienia lechtaczki nalezaloby upatrywac w jej roli w rozmnazaniu. Czy sa jakiekolwiek dane, ktore przemawialyby za tym, ze rola lechtaczki jest rozna pomiedzy roznymi gatunkami? Ja nie znam takich prac.
Jesli ta funkcja jest taka sama u wszystkich ssakow, i byc moze u innych zwierzat rowniez, to jest to prostu jeden z elementow napedzajacych poped seksulany: wiecej przyjemnosci, wiecej stosunkow, wieksza szansa na udane (produktywne) rozmnazanie. Identycznie, jak samo zjawisko orgazmu, ogolnie rzecz biorac.
Skomplikowane organy/narzady, kiedy przestaja byc potrzebne, zanikaja. Ich poprawna struktura i rozwoj kosztuja zbyt duzo. Przyklad: oczy ryb, ktore tych oczu nie uzywaja (zyjace w zbiornikach wodnych w jaskiniach).
Zaproponowano np., że "łechtaczka to przypadkowa pozostałość po tkance, z której u męskich płodów formuje się penis".
Tak, ja to rozumiem, tylko trudno mi jest uwierzyc, ze unerwienie lechtaczki, ktore z tego co pamietam jest "gestsze", niz penisa, powstawaloby ciagle tak samo poprawnie i funkcjonalnie, jesli lechtaczka nie mialaby jakiejs roli do odegrania. Roli, ktora jest wlasnie z tym unerwieniem powiazana.
Sądząc po minusach komando już się uaktywniło
Albo ludzie reagują na oczywiste kłamstwo o usuwaniu artykułów.
Niektórzy nie-fanatycy bowiem uważają że aby wypowiedź była wartościowa powinna być prawdziwa, nie wystarczy tylko uderzyć w nielubianą osobę/partię/religię/pogląd.
To wyjaśnię skąd ten mój sceptycyzm. 20 grudnia w WO w recenzji serialu 'Brokat' uznano, że prostytutki, w dodatku współpracujące z SB za komuny, to 'niezależne, mocne bohaterki'.
Już 21 grudnia recenzja pozostała ale usunięto komentarze czytelników i zablokowano kolejne. Cenzura. Były oczywiście bardzo krytyczne wobec tej recenzji. Feministyczne WO uznają prostytucję (która za komuny pozwalała w hotelach dewizowych w Sopocie na wielkie pieniądze), i to powiązaną z donoszeniem SB-ecji, za niezależność i siłę?
A niezależnie od mojego wyjaśnienia i przytoczenia poniżej przykładu usunięcia treści, co jak rozumiem powoduje, że Twój zarzut kłamstwa staje się niesprawiedliwy.
Świat zrobił się dziwny, jeżeli zwykły sarkazm czy ironię bierzesz za straszne kłamstwo. A wynikały z tego, że rzeczywiście od dawna w WO jest prezentowany bardzo jednostronny i nonsensowny obraz świata. Na jego tle teza od dwóch płciach zwraca uwagę, choć chyba nie powinna, prawda?
Świat jest też dziwny skoro mówisz o nie-fanatykach, gdy po przeciwnej stronie pozycjonujesz gościa, który po prostu przypomniał, że są kobiety i mężczyźni. I tak można teraz zostać fanatykiem?
Nie dość, że bredzisz to jeszcze produkujesz komentarze jeden za drugim. Co za dno.
Raczej tatuśkowy-mamuśkowy. A tutaj jest instynkt/urlop macierzyński - tacierzyński.