W piątek mieliśmy 458 nowych zakażeń w Polsce, w sobotę - już 584, w niedzielę 440. W czołówce zachorowań znowu Śląsk, woj. małopolskie, Warszawa i okolice, dolnośląskie, łódzkie, wielkopolskie. To największy skok zachorowań od 17 czerwca, wtedy nowych przypadków było 506.
Wirus podnosi głowę nie tylko w Polsce. W wielu krajach na świecie liczba nowych zakażeń alarmująco wzrasta nawet tam, gdzie wydawało się, że sytuacja jest opanowana. To ostrzeżenie, że nie wolno lekceważyć tej epidemii. Nie wolno opuszczać gardy, a przykład musi płynąć z góry. Przedstawiciele rządu nie mogą bagatelizować zagrożenia, jak to się ostatnio działo w Polsce, kiedy zarówno prezydent, premier, jak i minister zdrowia zachęcali Polaków do pójścia do urn wyborczych, mówiąc, że nie ma się już czego bać.
Wszystkie komentarze
Ta
350 na dobę przy 10 mln ludności, mam nadzieję, że pomogłem.
ostatnio przyznali, ze popełnili błąd
Susznom liniem ma nasza wadza!
Namawiam zwłaszcza do zniesienia wszelkich limitów co do mszy, procesji, pielgrzymek oraz meczów piłkarskich.
jak umiesz czytać to wiesz, że aktywnych przypadków jest ponad 20 tys czyli rośnie. A co do twojej argumentacji to z grypą jest podobnie: dopóki nie pójdziesz do lekarza to nie wiesz ze masz i z AIDS tez jak nie zrobisz testu to nie wiesz a umrzeć możesz, no chyba, ze w grypę i aids tez nie wierzysz, bo tylko trumpa wiara u ciebie niezachwiana. Tak trzymać aż saturacja płuc osiągnie 80
Doprawdy? I co do grozy i sprzyjania.
Doprawdy. Za trudne do zrozumienia? Może pora do szkółki?