W nocy z soboty na niedzielę zmieniamy czas na zimowy. Przesuwamy wskazówki zegarów o godzinę do tyłu: z godziny 3 na 2.
Być może to już ostatnia taka zmiana.
Komisja Europejska szykuje zniesienie zmian czasu, pozostawiając państwom członkowskim wybór i wdrożenie organizacji czasu na ich terytoriach. Wybory byłyby autonomiczne i jak najlepiej dostosowane do potrzeb ludności w poszczególnych państwach. Uważam, że jest możliwe i pożądane, by dokonywały się one w ramach jednej strategii.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Jest garść minusów. Chyba od tych, co lubią rządy historyków i politologów :(
Jest masa minusów, bo propozycja komplikuje proste sprawy. Czas strefowy wprowadzono pierwotnie w XIX wieku dlatego, żeby ułatwić układanie kolejowych rozkładów jazdy, co było trudne gdy każda stacja po drodze stosowała czas słoneczny danej miejscowości.
Czas środkowoeuropejski (CET) natomiast zaczęto powszechnie stosować w większości UE, łącznie z krajami leżącymi w strefie GMT takimi jak Francja i Hiszpania w celu ułatwienia działalności gospodarczej - chodziło o to, by godziny pracy były te same w głównych krajach pierwotnej EWG. I przy tym dowcip jest taki, że w Beneluxie i Francji czas środkowoeuropejski wprowadzono w 1940 roku decyzją niemieckich władz okupacyjnych, i pozostano przy tym rozwiązaniu po wojnie, a Hiszpania dołączyła w latach 50., gdy Franco otwierał kraj na inwestycje zagraniczne. Wcześniej wszystkie te kraje stosowały GMT.
Jedną strefę czasową dla całego kraju wprowadzili komuniści chińscy po zwycięstwie w wojnie domowej w 1949 roku, i jest to czas pekiński GMT + 8. Jak to działa w praktyce, wie każdy kto był na zachodzie Chin, w Syczuanie czy Tybecie. Nie polecam.
Polska jest w tej specyficznej sytuacji, że cześć kraju leży w strefie czasu wschodnioeuropejskiego (obecnego letniego), a większość w strefie czasu srodkowoeuropejskiego (obecnego zimowego), z Warszawą niemal na granicy stref, i którego rozwiązania byśmy na stałe nie przyjęli, będziemy w miarę w zgodzie z naturą. Ale jak działa CET w Hiszpanii, zwłaszcza na zachodzie, gdzie czas strefowy rozmija się ze słonecznym o blisko 3 godziny w lecie, też wie każdy kto tam widział wschód słońca w zimie o 10 rano.
Bez urazy, ale cały długi wywód nie odnosi się do pierwszego zdania, że proponowane rozwiązanie ma masę minusów i komplikuje proste sprawy. Jakie minusy i co komplikuje?
Nie zrozumiała Pani podstawowej idei propozycji. Dla organizmu nie ma znaczenia jaką godzinę wskazuje zegar, ważne żeby po przebudzeniu było jasno przez przyzwoity czas. Jesli przyjmiemy że instytucje i firmy z zasady otwieramy pięć godzin przed południem, nie ma znaczenia czy to będzie formalnie godzina 5, 7 czy 9
Paniusia przyzwyczajona do nominałów?
No tak, przyzwyczajenie - druga natura człowieka.
Zrozumiałam. Autor sam jednak wspomina, że gdyby przyjąć nasz czas zimowy jako czas dla UE i pózniej podaje przykłady, o której miałyby zaczynać sie lekcje. Rozumiem, ze to przykład i na tym przykładzie zobaczyłam po raz kolejny jak bardzo nie lubię, tego naszego, ponoć bardziej naturalnego, czasu zimowego.
Może dlatego, że są na urlopie, nie muszą rano wstać do roboty/szkoły, nie muszą być w ciągu dnia skupieni i wydajni?
Skupieni na sobie i wydajni w narzekaniu.
Jak imprezują przez weekend do rana to też im "zegar biologiczny" się nie buntuje ;-)
Chyba mogłaby wystąpić blokada psychologiczna. Dwie godziny w jedną czy w drugą stronę, to nie problem (n.p., Hiszpania, Chiny), ale pięć czy siedem, to co innego. N.p., wstajemy o 13., obiadujemy o 19., a wieczerzamy o 2 i kładziemy się o 5.
I będą miejsca, gdzie sobota będzie się zaczynać w samym środku dnia. Godziny pracy przez północ, nie masz pojęcia czy człowiek w Australii śpi czy nie o danej porze, np. o 23, a nie można po prostu sprawdzić, jaka to strefa czasowa. Co może pójść nie tak?
i każdy o innej porze dnia by świętował Nowy Rok? biedni ci, którym wypadnie o 4. lub 5. nad ranem :)
Żartujesz chyba!
Podział na jakieś strefy czasowe jest potrzebny, bo jednak wszędzie na świecie jest to potrzebne i zgodne z dziennym rytmem gospodarek i większości działań ludzkich, aby
DATĘ ZMIENIAĆ "PÓŹNĄ" NOCĄ.
Jakieś strefy czasowe zachować więc trzeba! Inną rzeczą, i pociągającą, byłoby odejście od tradycji "gubienia" jednej godziny każdej wiosny oraz "odzyskiwania" jej każdej jesieni!
Poza tym takie drobiazgi jak oczywiste godziny otwarcia np. 9:11 do 17:11 TA / 11:23-19:23 TE, czy 7:37-15:37 TA / 8:13-16:13 TE.
Tak, zdecydowanie prostszy system od obecnego. Wszystko staje się tak bardzo lepsze, i zupełny brak konfuzji przy wprowadzeniu.
Acha, czasami gdy np krzeseł jest sporo i ludzie już na nich siedzą łatwiej jest ruszyć stołem, co wie każdy kto ma kuchnię czy inny pokój ze stołem i choć raz zaprosił rodzinę na obiad, zwłaszcza taką starszą.