Miał być klejnotem armady III Rzeszy, superbronią Hitlera. Podobno mógł przeważyć szalę zwycięstwa w wojnie o Atlantyk na korzyść Niemiec. Ale nigdy nie został dokończony, uzbrojony i nie podniesiono nad nim bandery. Skończył karierę jako największy wrak Bałtyku.

"Graf Zeppelin", duma Hitlera i postrach Brytyjczyków, był pierwszym lotniskowcem i największym okrętem, jaki zbudowały hitlerowskie Niemcy. Miał długość 2,5 razy przekraczającą długość boiska piłkarskiego.

 - Wrak nawet teraz robi wrażenie. Gdyby go postawić na rufie w prawie stumetrowej głębi, w której zatonął, to nad powierzchnię wody wystawałoby go jeszcze ponad 150 m – mówi kmdr rez. dr hab. Adam Olejnik z Akademii Marynarki Wojennej w Gdyni

Jako specjalista ds. eksploatacji systemów hiperbarycznych i bezzałogowych pojazdów podwodnych kierował w 2006 r. zespołem specjalistów w ekipie Marynarki Wojennej RP, który zidentyfikował lotniskowiec na dnie Bałtyku. W 2010 r. wraz ze Stephenem Burke'em, brytyjskim historykiem i nurkiem, napisał o nim książkę.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Monika Tutak-Goll poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    "Miał długość 2,5 razy przekraczającą długość boiska piłkarskiego"

    Jakaś dziwna maniera przeliczania wszystkiego na boiska piłkarskie. to nikt nie wie ile to jest 250 metrów?
    @Paragtaf22
    Rzeczywiście, poruszyłeś najważniejszą kwestię związaną z tym artykułem.
    już oceniałe(a)ś
    4
    2
    @pawelekok
    Nie. Nie chodzi o artykuł ale o bardzo irytującą manierę. To może niektórych dziwić, ale naprawdę są ludzie nie lubią piłki nożnej.
    już oceniałe(a)ś
    6
    1
    Fajny artykuł. Wreszcie jakaś składna historia, z początkiem, końcem i napisana z zębem. A nie te urwane w środku bzdety reklamujące książki.
    już oceniałe(a)ś
    7
    0
    >>Ciekawym rozwiązaniem był też łapacz torped: pęcherz, w który torpeda wchodziła i wybuchała, nie powodując uszkodzeń kadłuba.

    Pozwolę sobie napisać parę słów o bąblach przeciwtorpedowych (torpedo bulges) bo takie stwierdzenie jw. robi po trosze z Niemców zacofanych głupków. Niektóre ich okręty wyszły faktycznie dziwne, ale to nie ten przypadek.

    Bąble przeciwtorpedowe były to wydłużone wypukłe struktury po bokach podwodnej części kadłuba, podzielone wzdłużnie i poprzecznie na przedziały wypełnione wodą, paliwem i powietrzem, nieraz w bardzo wymyślny sposób (np. we włoskim systemie Pugliese występowały przedziały z wodą w których zanurzone były odcinki rur z zaślepionymi końcami, wypełnione powietrzem). Zadaniem bąbli było przede wszystkim odsunięcie punktu podwodnej eksplozji torpedy czy miny od wypornościowej struktury kadłuba no i na ile się dało pochłonięcie energii wybuchu w możliwie dużym stopniu. Generalnie sprawdzało się to w miarę dobrze. Dla mnie boskim i spektakularnym przykładem jest potyczka 28.X.1917 kiedy operujący i wybrzeży Flandrii brytyjski monitor HMS Erebus (7300 t czyli nie bardzo duży) ugodzony został przez niemiecką zdalnie sterowaną motorówkę taranującą Siemens FL (tak, tak, już wtedy Niemcy zaczynali się bawić takimi rzeczami) z ładunkiem 700 kg TNT czyli tyle co powiedzmy 5-8 ówczesnych torped. Wybuch rozerwał mu bąbel na długości 50 m czyli w zasadzie zlikwidował go w całości (wg innej wersji wyrwa miała "tylko" 15 m). Erebus nie miał jednak problemów z pływalnością i powrócił do bazy o własnych siłach i naprawy też zbyt długo nie trwały.

    Bąble wynaleźli Brytyjczycy, po raz pierwszy zastosowali je w 1914 na krążownikach pancernych typu Edgar, potem na licznych już jednostkach (można je było dobudowywać do istniejących okrętów). Do lat powiedzmy 20. robiono je dosyć powszechnie. Jednak bąble nie miały samych tylko zalet. Prócz ochrony podwodnej i dodatkowej stabilizacji poszerzały jednak okręt zwiększając jego opór, a więc ograniczając prędkość. W latach 30. lepsze poznanie zjawisk towarzyszących podwodnym eksplozjom a także tendencja do budowania coraz większych okrętów sprawiły, że konstruktorzy byli w stanie wkomponować podobnie efektywny system ochronny w samą konstrukcję kadłuba, w obrębie jego linii, bez robienia żadnych wypukłości. W tym okresie bąble generalnie zarzucono.

    Graf Zeppelin był nowoczesnym okrętem, budowę rozpoczęto w 1936. I żadnych bąbli oczywiście posiadać nie miał. W dodatku był lotniskowcem, a dla nich wysoka prędkość jest dość ważna, bo ułatwia start i lądowanie obciążonych samolotów. Ale budowa się wlokła latami, jak to zazwyczaj bywa co i raz dokładano dodatkowe wyposażenie, opancerzenie i różne inne instalacje no i w 1942 wyszło na to że okręt robi się za ciężki. No i trzeba było zwiększyć wyporność. Uczyniono to w sposób szybki i prosty, dorabiając mu właśnie bąble. Co prawda przewidywana prędkość spadła, no ale uznano ze jest to jeszcze w granicach możliwych do przyjęcia, a za to poprawiła się stateczność no i w bąblach zmieściło się dodatkowe 1500 t paliwa (ale to pewnie głównie wyrównało jego większe zużycie wskutek przyrostu oporów :) ). Tak, ze chyba był to ostatni okręt, na którym dorobiono bąble przeciwtorpedowe.
    @speedy_nowy_nick: bardzo ciekawe, dzięki!
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    a gdzie podziały się nasze marzenia? Na dnie jakiego morza spoczęły?
    już oceniałe(a)ś
    2
    0
    Ech...
    Czy DOPRAWDY nie stać GW na zatrudnienie jakiegoś fachowca, by sprawdzał pod względem merytorycznym teksty z dziedziny okrętownictwa? Moż enie pojawiały by się takie bzdury:
    "pędniki dziobowe Voitha Schneidera. To łopaty umieszczone w okrągłej obudowie, które obracają się wokół własnej osi i dodatkowo wokół wspólnego środka – wyjaśnia kmdr Olejnik.
    Tłumaczy, że dzięki nim łatwiej było manewrować ogromnym okrętem. Podczas awarii silników siła napędowa wytworzona przez pędniki zapewniała lotniskowcowi poruszanie się z prędkością czterech węzłów, a w razie zacięcia się steru (przytrafiło się to Bismarckowi zatopionemu podczas jego dziewiczego rejsu w 1941 r.) można było nimi sterować z mostka, bo łopaty wirowały pod różnymi kątami."
    Nawet laik, który sprawdzi w Wiki co to jest pędnik Voitha Schneidera, stwierdzi, że ten opis z artykułu to bzdura. A to jest szczyt tej bzdury: można było nimi sterować z mostka, bo łopaty wirowały pod różnymi kątami. A normalnym napędem śrubowym nie można było sterować z mostka?
    Pan komandor Olejnik klnie pod nosem na dziennikarza, który go ośmieszył.
    @willie1950
    Przepraszam: na dziennikarkę. Pewnie blondynka... ;-)
    już oceniałe(a)ś
    0
    1
    @willie1950
    ale to jest dokładny, skrótowy opis pędnika cykloidalnego. Nie ujął bym tego lepiej...
    łopatki obracające się wokół własnej osi oraz całość wokół osi centralnej.... jak i skrótowo opisać inaczej?
    już oceniałe(a)ś
    2
    0
    @johny
    Opis tego pędnika jest jakby z Apokalipsy św. Jana. Podobna strutura opisu.
    już oceniałe(a)ś
    0
    1