Dają ją przynajmniej naukowcy z Australii, USA i Wielkiej Brytanii, którzy publikują pracę na ten temat w piśmie „PLOS Biology”. Ich zdaniem larwy koralowców z fragmentów raf, których bielenie nie dotknęło, skorzystają z prądów morskich i „rozpłyną się” po okolicy, odbudowując zniszczone rejony.
Rafy bieleją, kiedy zbytnio rośnie temperatura oceanu.
Koralowce zrzucają wtedy z siebie symbiotyczne i fotosyntezujące kolorowe zooksantelle - glony, które dostarczają im aż trzy czwarte energii (resztę drapieżne, choć osiadłe koralowce czerpią, zjadając inne organizmy). Są więc nie tylko białe, ale i osłabione, a więc narażone na choroby i ataki innych drapieżników.
Wszystkie komentarze
"są też korale obojnaki, które same się zapładniają" - a co zapłodnieniem krzyżowym, i różnorodnością genetyczną!
"globalne ocieplenie podnosi nie tylko temperaturę oceanu, ale także powoduje, że odczyn wody morskiej robi się coraz bardziej kwaśny (bo absorbuje ona dwutlenek węgla)." - trzeba pisać podręczniki chemii na nowo! Drogi autorze artykułu z gazami jest generalnie odwrotnie niż ciałami stałymi (odsyłam do podręcznika obecnej szkoły podstawowej, lub gimnazjalnego). Powodów zakwaszenia jest wiele, ten - nie w takich warunkach klimatycznych.
"Zanim bowiem młody polip zacznie pączkować, buduje sobie szkielet. Zaczyna od maleńkiego kryształku. Potem, czerpiąc ze środowiska jon wapnia i jon węglanowy, obudowuje owo nasionko w kolejne warstwy węglanu wapnia." - NASIONKO - rozumiem przekaz bajowy ale są granice.
Droga gazeto, proszę podnoście poprzeczkę a nie opuszczajcie ją do poziomu ..... brak pomysłu na przykład.
Bliżej biegunów zawsze znajdzie się chłodniejsza woda.
Zawsze? Jak długo?