Wygląda to tak: administracja rządowa sypie miliony euro. Inkasują je firmy specjalizujące się w "goszczeniu imigrantów". Potem fakturują nieistniejące usługi i zaniżają standard tych, do których się zobowiązali.
Ten artykuł czytasz w ramach bezpłatnego limitu

Następnie dziennikarze i prokuratury prowadzą nigdy niekończące się śledztwa. Migranci gniją w ośrodkach niejednokrotnie przypominających więzienia. Rząd zleca budowę kolejnych placówek — ostatnio nawet w Albanii — i do ich obsługi wyznacza... te same spółki. Cieszą się złą famą, ale tną po kosztach. Tak kręci się rządowo-spółkowy biznes imigracyjny, który włoskie media słusznie nazywają "kurą znoszącą złote jaja".

Weźmy np. taką Medihospes, jedną z kilku hołubionych przez państwowe administracje kooperatyw. Zmieniają się rządy, a spółka niezmiennie może liczyć na hojny gest ze strony państwa. Jest gigantyczna, zawiaduje 26 ośrodkami dla migrantów (ponad 60 proc. wszystkich) w całych Włoszech. Na czele spółki stoi Camillo Aceto, spec od zdobywania zamówień publicznych. O jego osobliwych metodach działania media donoszą od ponad dwóch dekad.

Od zepsutego jedzenia w szkołach i szpitalach w Apulii po ustawiane przetargi w stolicy

W 2003 r. prokuratura w Bari zarzuciła spółce La Cascina, gigantowi na skalę krajową w sektorze gastronomicznym, że od trzech lat dostarczała stołówkom w szkołach, wyższych uczelniach oraz szpitalom w Bari przeterminowane i zepsute jedzenie. Ponadto miała przystępować do przetargów, przedstawiając fałszywe zaświadczenia dotyczące płaconych przez nią podatków i składek na ubezpieczenie społeczne. Zarzuty postawiono 32 pracownikom, w tym szefom, La Cascina. W 2010 r. 17 z nich skazano na wyroki więzienia. Wśród aresztowanych, a później skazanych był Camillo Aceto, wiceprezes firmy, dostał półtora roku.

Spółka jednak przetrwała i działała dalej. 

W 2014 roku konsorcjum firm Senis-Cascina-Sol.Co. wygrało wart 97 mln euro przetarg na administrowanie CARA – ośrodkiem dla nieregularnych migrantów ubiegających się o azyl we Włoszech w Mineo (Sycylia). Krajowe Stowarzyszenie Antykorupcyjne uznało, że przetarg „naruszył zasady konkurencji, proporcjonalności, przejrzystości, bezstronności i oszczędności".

W 2015 r. sąd w Rzymie zawyrokował, że doszło do „zmowy prewencyjnej", czyli ustawienia warunków przetargu tak, aby wygrały je firmy związane z La Cascina. W spółce sąd wprowadził zarząd komisaryczny – były podejrzenia, że została zinfiltrowana przez mafię (rok później go zniesiono). 

La Cascina była prawdziwym kolosem. Powstała w 1978 r., była związana z potężnym stowarzyszeniem katolickim Comunione e Liberazione (Komunia i Wyzwolenie), uzyskała rozległe wpływy w świecie biznesu i polityki (bliskie powiązania z Nową Centroprawicą).

W 2015 r. zatrudniała 7,6 tys. pracowników, jej przychód wyniósł 364 mln euro. Miała tysiąc ośrodków produkcji i dystrybucji jedzenia w całym kraju. Co roku wydawała 37 mln posiłków w szkołach, szpitalach i placówkach dla imigrantów. Zapewniała katering w rządowych ministerstwach i w Senacie oraz usługi w ośrodkach dla nieletnich w całych Włoszech. Działała też w innych sektorach, jak utrzymanie zieleni czy turystyka.

Śledztwo rzymskiej prokuratury, rozpoczęte w 2015 r., które nazwano „Mafia Capitale", czyli "Mafia w stolicy", ujawniło świetnie zorganizowany system ustawianych przetargów w różnych dziedzinach, od zarządzania ośrodkami dla imigrantów po utylizację śmieci. Wśród oskarżonych firm była La Cascina, prokuratura aresztowała czterech jej dyrektorów. Przekupywali oni wysokiego urzędnika w Rzymie, a ten pomagał wygrywać przetargi.

Wśród osób aresztowanych w ramach "Mafia Capitale" był też Tiziano Zuccolo, wiceprezes stowarzyszenia Domus Caritatis, kontrolowanego przez La Cascina.

W 2019 r. Sąd Najwyższy uznał, że działania obrotnych przedsiębiorców i polityków nie miały charakteru mafijnego, lecz "tylko" kryminalny. Oznaczało to niższe wyroki. 

System tak zakorzeniony, że państwu nie opłaca się go demontować

„Medihospes dzieliła z La Casciną siedziby, pracowników, inicjatywy, a także poparcie polityczne" - mówił półtora roku temu dla gazety „Foglio" Fabrizio Coresi, ekspert od migracji w pozarządowej organizacji Action Aid zajmującej się prawami człowieka.

Ostatecznie Domus Caritatis i La Cascina, dwie spółki umoczone w śledztwie "Mafia Capitale", połączyły się i utworzyły kolejną, Tre Fontane. Ta zaś ostatecznie została włączona do Medihospes, czyli spółki kierowanej przez Camillo Aceto.

„Stosując ten system chińskich pudełek, przydzielane przez stolicę środki na zarządzanie ośrodkami dla migrantów tak naprawdę trafiały wciąż do tych samych ludzi" - Komentuje gazeta „Foglio".

„Wydaje się to nieprawdopodobne, ale ten system ustawianych przetargów wciąż się świetnie trzyma", oceniał z kolei Coresi w grudniu 2022 r. Jest tak zakorzeniony, że „sama prefektura stała się zakładnikiem spółdzielni".

Innymi słowy – znowu komentarz „Foglio" -

Dziś państwu włoskiemu bardziej opłaca się utrzymywać ten nieprzejrzysty system niż go zlikwidować.

Dziś to Medihospes jest gigantem w sektorze usług dla imigrantów. W 2020 r. w jego rękach było 63 proc. wszystkich miejsc (ok. 3 tysiące) w ośrodkach. Medihospes działa też w sektorze opieki nad osobami starszymi, dziećmi i osobami niepełnosprawnymi, oferuje usługi hotelowe, organizuje konferencje o tym, jak walczyć z dyskryminacją. Przychody spółki, uzyskiwane dzięki publicznym zamówieniom, wynosiły 42 mln w 2016 – dwa lata później już 114 mln, a w 2022 r. – 128 mln, z czego 61 mln to wpływy z ośrodków dla imigrantów.

Medihospes jest obecna w sześciu włoskich regionach, od Friuli po południe kraju. Najintensywniej działa w Rzymie i okolicach: w 2022 r. 8 na 10 miejsc dla imigrantów było w jej gestii.

Kolejne spółki, rządowe fuchy i przestępstwa

A jest jeszcze spółka Auxilium, kolejny „gigant" w sektorze zarządzania imigracją. W 2016 r. media donosiły o postawieniu przez prokuraturę w Bari zarzutów jej czterem szefom. Śledczy uznali, że od trzech lat zawyżali oni sztucznie koszty usług w ośrodku dla uchodźców w Bari, który był w ich pieczy. Wśród nieistniejących usług, których koszty pokryła gmina, było np. wprowadzenie zabezpieczeń przeciwpożarowych – faktura opiewała na 3 mln euro. Wśród czterech szefów Auxilium, którym prokuratura zarzuciła oszustwo w publicznych zamówieniach, był oczywiście Camillo Aceto, który zasiadał w zarządzie spółki.

Osiem lat temu Fabrizio Gatti, dziennikarz tygodnika „L'Espresso", podając się za imigranta, spędził tydzień w ośrodku w Borgo Mezzanone, w Apulii. Opisał skandaliczne warunki tam panujące: powszechną przemoc, fatalne warunki higieniczne, zmuszanie kobiet do prostytucji i wyłuskiwanie migrantów do pracy na czarno w okolicznych gospodarstwach. Ośrodkiem zarządzała Senis Hospes, która wygrała przetarg, oferując zaniżenie dziennego utrzymania imigranta do 22 euro – w przetargu prefektury w Foggi była mowa o 35 euro dziennie.

Informacja dla tych, którzy jeszcze się nie domyślili: szefem Senis Hospes jest Camillo Aceto. Senis Hospes i Auxilium mają siedzibę w tym samym miejscu: niewielkim miasteczku Senise w Bazylikacie.

Kierunek Albania

Kilka dni temu prefektura w Rzymie wybrała spółkę do zarządzania trzema ośrodkami dla imigrantów, które rząd Giorgii Meloni buduje w Albanii.

Miały zostać otwarte w kwietniu, potem w maju, a ostatnio MON poinformowało, że zostaną oddane do użytku na przełomie października i listopada.

Nie było przetargu publicznego, prefektura w Rzymie wybrała uproszczoną procedurę, powołując się na „zaistnienie niezwykle pilnych powodów", których jednak nie wyłuszczyła. Zgłosiło się 30 podmiotów, prefektura wybrała trzy i poprosiła je o przygotowanie szczegółowych ofert. Dwie spółki się wycofały, na placu boju została jedna, która podała cenę swoich usług niższą o niecałe 5 proc. w stosunku do oferty prefektury. I tę właśnie firmę prefektura „wybrała" .

Spółka przez dwa lata będzie dysponowała 133 mln euro (zamiast 151,5 mln) na zarządzanie centrum identyfikacji imigrantów w porcie Shëngjin oraz hotspotem i ośrodkiem detencyjnym w byłej bazie wojskowej Gjadër, 20 km od Shëngjin. Stąd migranci mają być odsyłani do krajów pochodzenia. Istnieje możliwość przedłużenia umowy o kolejne dwa lata. Do zadań spółki należeć będzie m.in. zakwaterowanie, wyżywienie i opieka zdrowotna nad imigrantami, którzy zostaną przejęci na morzu przez włoską straż graniczną i sprowadzeni do Albanii. Spółka zarobi i tak gigantyczne pieniądze – na „pokrycie kosztów pracy" pójdzie 87 mln, czyli znacznie więcej niż połowa tej sumy.

Spółka, która zdobyła zamówienie albańskie, to oczywiście Medihospes. Góry pieniędzy, które przyniesie jej zarządzanie jeszcze nieistniejącymi ośrodkami, przewyższają całoroczny dochód firmy ze wszystkich ośrodków, którymi zarządza we Włoszech. Jak komentuje gazeta „Domani", dla rządu Meloni „ośrodki w Albanii muszą zostać otwarte za wszelką cenę, ludzką i ekonomiczną".

Red. Ludmiła Anannikova

Nasza Europa

Projekt WYBIERZMY NASZĄ EUROPĘ współfinansowany jest przez Unię Europejską w ramach programu dotacji Parlamentu Europejskiego w dziedzinie komunikacji.

PE nie uczestniczył w przygotowaniu materiałów; podane informacje nie są dla niego wiążące i nie ponosi on żadnej odpowiedzialności za informacje i stanowiska wyrażone w ramach projektu, za które zgodnie z mającymi zastosowanie przepisami odpowiedzialni są wyłącznie autorzy, osoby udzielające wywiadów, wydawcy lub nadawcy programu. Parlament Europejski nie może być również pociągany do odpowiedzialności za pośrednie lub bezpośrednie szkody mogące wynikać z realizacji projektu.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich.
Monika Tutak-Goll poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    To prawda znana od dawna, ale słabo nagłaśniana. A pieniądze, jakie chodzą, są niesamowite. I korzystają z nich po trochu wszyscy (najwięcej różne koscielno-lewicujace ruchy i ich ludzie). Kiedyś złapano księdza, który gotówką z tej kasy wypłacił sobie ponad 300 tys. euro w jednej z takich spółdzielni. I to nawet nie biskup :) Ale swoje spółki mają też partie prawicowe. Włosi się oburzają, że z państwowej kasy idzie 55 euro dziennie na migranta sądząc, że oto emigrant dostaje 55 euro. A naprawdę to on dostaje z 1 euro dziennie oraz usługi, za które nikt nie powinien płacić więcej niż 10 euro, a reszta do podziału. Migracyjny biznes potrzebujący stałego dopływu nowych imigrantów.
    już oceniałe(a)ś
    21
    0
    Ile razy przeczytam podobny artykuł, tyle razy łapię się na "myślątku" z tyłu głowy, że na miejscu Włochów chyba też bym uważał Putina za "sztuczny problem"
    To tak, jakby Polakom tłumaczyć, że "co tam Putin, naprawdę groźna dla Polski jest włoska mafia i gangi libijsko-somalijskie - dawajmy 2% PKB na walkę właśnie z nimi"

    Cóż, wrogów też się klasyfikuje: ważniejszy jest ten, który jest bliżej...
    już oceniałe(a)ś
    15
    1
    Każdego dnia Włochy stają sie bardziej Afryką a potem zdziwienie ze ludziska tam z bezradności oraz rozpaczy głosują na kreatury typu Salvini i spółka.
    już oceniałe(a)ś
    11
    0
    A powinna być krótka piłka i kopniak z powrotem do Afryki i Azji.
    już oceniałe(a)ś
    9
    2
    Cóż, włoski model gospodarczy jest, nazwijmy to oględnie, specyficzny nie od dziś. Korupcja, kolesiostwo, układziki koleżeńskie, rodzinne, i mafijne to jego istota od zawsze. Próbował temu swego czasu zaradzić Mussolini wprowadzając zasady państwa korporacyjnego i państwowe monopole w większości lukratywnych branż, i jedyne co z tego przetrwało po wojnie to te monopole właśnie, które stały się siedliskiem korupcji politycznej i z których wszystkie partie u władzy wyprowadzały publiczne pieniądze na cele partyjne i prywatne.

    Dziś kasę na migrantach robią nie tylko opisane w artykule firmy, ale każdy kto może, począwszy od mafii na południu kraju, poprzez różnych przedsiębiorców rolnych i przemysłowych zarabiających na ich niemal niewolniczej pracy, i ten system ma się dobrze. Cały kraj stoi takimi oszustwami, np. z tych pomidorów i oliwy w 100% włoskich mniej niż połowa pochodzi z Włoch, a reszta nie wiadomo skąd. Gdy swego czasu UE zaczęła weryfikować uprawnienia do dopłat rolnych weryfikując uprawy przy pomocy zdjęć satelitarnych i lotniczych, największym biznesem południa Włoch stała się produkcja plastikowych drzewek oliwnych. Przykłady można ciągnąć.

    Biznes migracyjny przez lata protestów społecznych nie powodował, bo model był taki, że goniło się do roboty, z przeproszeniem, Murzyna do pracy na plantacji (Polaczka czy Rumuna zresztą też), a gdy ten był już wyeksploatowany, pozwalało mu się jechać dalej na północ do Niemiec, i brało nowego na jego miejsce. Dziś problem bierze się stąd, że tych migrantów jest już po prostu za dużo i tego dotychczasowego modelu nie da się kontynuować, bo się Włosi burzą.
    @pankracypanasiuk
    "Gdy swego czasu UE zaczęła weryfikować uprawnienia do dopłat rolnych weryfikując uprawy przy pomocy zdjęć satelitarnych i lotniczych, największym biznesem południa Włoch stała się produkcja plastikowych drzewek oliwnych."

    Czy na pewno? Czy nie lepiej zamiast kupować sztuczne i je doglądać, choćby czy jeszcze stoi, nie lepiej kupić i posadzić żywe? Przecież raz posadzone żywe drzewko będzie i sto lat rosło nawet przez nikogo nie podlewane.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    Obławiają się spryciarze , którym pomagają : Pan Hlebowicz i Gazeta Wyborcza. Brawo WY !
    już oceniałe(a)ś
    2
    0
    Jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o pieniądze.
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    2000 tysiące lat tradycji eksploatowania wiernych przez kościół katolicki, plus cała tradycja niewolnictwa i wyzysku z czasów Rzymskich (to właściwie jedna i ta sama tradycja) - i to pięknie widać: Mafia, morderstwa polityczne i ekonomiczne, korupcja, wyzysk, brak poszanowania drugiego (obcego) człowieka itd itd. Humanizm w całej krasie.
    już oceniałe(a)ś
    1
    1