Wszechobecny na świątecznych stołach symbol francuskiej sztuki życia, wino musujące z regionu Szampanii w północno-wschodniej Francji to biznes wart 6,3 mld euro. Ale za międzynarodowym prestiżem takich kultowych marek szampana jak Dom Pérignon, Moët & Chandon czy Veuve Clicquot często kryje się szara rzeczywistość wyzysku robotników sezonowych.
- Na etykiecie w składzie szampana trzeba by umieścić procent ludzkiej nędzy – uważa cytowany przez AFP José Blanco, sekretarz generalny szampańskiego oddziału CGT, jednego z najważniejszych związków zawodowych we Francji. – W tej branży panuje wyzysk i zmowa milczenia. Wszyscy przymykają oko, ponieważ jest to najdroższe winogrono na świecie. To klasyczny przypadek współczesnego niewolnictwa.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Dlaczego miałoby oburzać? Ludzie przyjeżdżają tam z własnej woli, bo oferowane stawki, po które nie schyli się żaden syty Włoch są prawdziwym eldorado dla przedstawicieli biedniejszych nacji.
Pamiętam jak pojechaliśmy do Londynu w 1990 roku. Pracowaliśmy od rana do wieczora, choć nikt nam nie kazał. Zarabialiśmy połowę stawki, którą za to samo dostawali miejscowi, a to i tak była niebotyczna kwota. Po roku mieszkania w kilka osób w pokoju i odkładania każdego grosza (tygodniówka na metro kosztowała niemal równowartość miesięcznej pensji mojej mamy w Polsce) wróciliśmy do kraju. W wieku dwudziestukilku lat kupiłem własne mieszkanie, założyłem pierwszą firmę, kupiłem komputer, który był wart tyle, co dwuletni maluch.
Czy byłem wykorzystywany przez brytyjczyków? Czy to była jakaś bzdurna "kultura zapierd..."? Czy po prostu ktoś w życiu czegoś chciał i był w stanie coś poświęcić by to osiągnąć? Coś, na co dzisiejsze syte pokolenia, żerujące na tym co wypracowali ich rodzice, nie są w stanie się zdobyć, bo wszystko zawsze było...
Dlaczego odmawiać innym, pochodzącym z krajów które ekonomicznie są tam, gdzie Polska była trzydzieści lat temu, szansy na realizację swoich marzeń? Nikt nikogo siłą tam nie przywozi, znam winnicę we Francji do której ta sama ekipa przyjeżdża z Polski na winobrania od trzydziestu lat. Dziś już bardziej towarzysko, ale nadal do ciężkiej pracy, bo tego się łatwo zrobić nie da.
Skończcie z tym poszukiwaniem wszędzie przejawów wyzysku, zaczynamy cofać się o ponad wiek do początków komunizmu. Tam też zaczynało się od troski o prostego człowieka, a tak naprawdę chodziło o przewrócenie świata do góry nogami, przy okazji uśmiercając miliony niewinnych ludzi... do tego chcemy nawiązywać?
Pojęcia nie masz, o czym mówisz. Nie chodzi o niskie stawki, tylko o wykorzystywanie trudnego położenia ludzi do pracy niewolniczej w zupełnie pierwotnym znaczeniu tego słowa.
O ile dobrze pamiętam, to kiedyś był we Włoszech nawet zamknięty obóz pracy dla imigrantów z Polski.
Aha, to nic nie róbmy, bo wszędzie tak jest.
jprdl
Proszę czytać ze zrozumieniem. Osoba wyżej zwraca uwagę że problem dotyczy też innych branż.
A ta akurat jest 'medialna' i komuszy polityk próbuje wykorzystać tę medialność do zdobycia popularności, co jest populizmem.
W 1980 roku zbierałem jeżyny w Anglii, w międzynarodowym towarzystwie (20 proc. Polaków)
Zakwaterowanie: 14 osób w pokoju w baraku, na piętrowych łóżkach.
Prysznice: na ok. 300 osób było ich kilkanaście (na szczęście nie wszystkie nacje były zapalone do działań higienicznych tak jak Polacy)
Praca: 8 godzin w polu na akord, a jak ktoś miał szczęście, to jeszcze załapał się do fabryczki na 4 godz. po południu, ewentualnie jeszcze 4 w nocy.
Wynagrodzenie: w akordzie ok. 1 funt/godzinę (tyle też w pracy na godziny), Polacy osiągali 1,5 funta, rekordzista 2 funty.
I wszyscy - zwłaszcza Polacy - byli zachwyceni.
A przeciez mogles zarabiac w TAI!
Średnia pensja w Polsce wynosiła wtedy 20$, miesięcznie!
No tak, kultura zapie... i mentalność niewolnika.
Przy czym, powiedz jeszcze, ile ten Funt był wart w PRL po czarnorynkowym kursie, bo to całkiem zmienia optykę.
Tak uczyla socjalistyczna Polska
Akurat niemieckie wina ustępują jakością. I to bardzo. Spróbuj choć raz porządnego szampana zanim się nań obrazisz.
Ty se spróbuj, bo igristoj Wania to nie szampan.
No tak, to wśród niemieckich winnic są 5-gwiazdkowe hotele dla pracowników sezonowych?
Nikt nie zbuduje wielkiej infrastruktury wykorzystywanej raz do roku.
Barbarzyństwo w UE to trzeba zlikwidoać przez odesłanie do Rosji takich sprzedawczyków jak ten komuch Blanco.
A u Niemca to nie pracują pracownicy sezonowi ?
Tu nie chodzi o to, ze sa sezonowi, lecz o warunki pracy i zarobek
czyli, wg ciebie cena pomidorków w lidlu równa się cenie szampana z firmowych plantacji? Ty to chyba za konfą jesteś, bo zdradziła cię "logika".
Nie, on zwraca uwagę na ogólny problem, jakim jest wyzysk ludzi w szeroko rozumianym rolnictwie.
I, co ciekawe, to nie zawsze chodzi o imigrantów. W Polsce Polacy wykorzystują Polaków do takiej niewolniczej pracy np. przy jabłkach.
Tenże wyśmuenicie posługuje się drewniano łyżko i miskom.
Drobnostka, to się działo jakieś 43 lata temu?!
Wino, szampan, czy choćby piwo to co innego, niż spirytus z wodą… Inne doznania, chyba że ktoś pije dla etanolu… wtedy lepiej wybrać coś tańszego, ale zastanowić się nad sobą.
*ale = albo
Mówisz za siebie.
Taniej będzie jak kupisz sobie bultę spirytusu i rozcueńczysz wodą
Tia ... we śnie