Urzędujący minister gospodarki Sérgio Massa staje w szranki z anarchokapitalistą Javierem Milei. 19 listopada decydująca druga tura wyborów prezydenckich w targanej głębokim kryzysem Argentynie.

Korespondencja z Buenos Aires

Przywożąc w 2022 r. puchar z mundialu w Katarze, Leo Messi zafundował cudowny antydepresant swej poharatanej ojczyźnie, która w klubie inflacyjnych liderów trafiła w doborowe towarzystwo Zimbabwe i Północnej Korei. Był to jednak lek o bardzo krótkim działaniu.

Konsjerż w hotelu na wyszeptane pytanie, gdzie wymienić pieniądze, z entuzjazmem wyciąga z szuflady wizytówkę najbliższego „cambio", tłumaczy, jak dojść, i instruuje głośno, że za studolarówki płacą lepiej niż za mniejsze nominały. Klient wychodzi z harmonią argentyńskich pesos, kupionych po cenie o 140 proc. korzystniejszej niż oficjalny kurs wymiany.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Monika Tutak-Goll poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Dla obywatela o poglądach liberalnych wybór prezydenta Argentyny w drugiej turze to jakby wybierać między dżumą a cholerą. Bo kandydat partii rządzącej - obecny minister gospodarki Sergio Massa - jest odpowiedzialny za obecny stan gospodarki, zwłaszcza za 150-procentową obecnie inflację. Drugi z kolei kandydat Javier Milei to skrajny populista i .

    Pani Bullrich, kandydat centroprawicy która przegrała w pierwszej turze otwarcie poparła Milei. Moi znajomi z Argentyny są podzieleni. Większość nie chce brać udziału w głosowaniu. Ale myślę, że tylko tak gadają, bo tam udział w wyborach jest obowiązkowy. Czuję, że ludzie z politycznego centrum, którzy którzy nigdy nie głosowaliby na Milei, zagłosują na niego i on wygra wybory.

    A jakby w Polsce była podobna sytuacja i Donald Tusk nie dostałby się do drugiej tury i wybór byłby pomiędzy dżumą a cholerą... przepraszam, pomiędzy Morawieckim a Mentzenem, to na kogo zagłosowalibśmy? Z niecierpliwością czekam na wyniki wyborów w Argentynie.
    już oceniałe(a)ś
    5
    0
    A może Argentyńczycy chcieliby trzecią opcję? Opcję "dobrej zmiany"?
    Bo tak się akurat składa, że mamy na zbyciu rezydenta Anżeja. Jest grzeczny, ułożony i posłuszny prezesowi. Jeśli więc w Argentynie jest prezes partii, który chciałby mieć wiernego operatora długopisu, który bez szemrania podpisze wszelkie projekty ustaw zaproponowane przez tę partię, to prosimy o szybki kontakt.
    Oddamy w trybie natychmiastowym i za darmo. W gratisie dorzucimy panią Elżbietę pseudonim "Reasumpcja", która będzie równie wierna i która chętnie pokieruje parlamentem.
    Jeśli w planach jest trwała i szczęśliwa dyktatura, to mamy w opcji pana Zbigniewa, który ma doświadczenie w tematyce prawnej.
    Prosimy o kontakt.
    już oceniałe(a)ś
    4
    0
    Ostatnie sondaże notują wyższe poparcie dla Javiera Milei. Większość sondażowni notowała 3-4 procentowe poparcie dla niego, przy marginesie błędu na poziomie około 3 procent. Wybór będzie kompletną loterią.
    już oceniałe(a)ś
    3
    0
    Postanowiłem poczekać na wyniki (4 godziny różnicy). No i wygląda że wygrał Javier Milei! Po przeliczeniu 95% głosów Milei prowadzi mając 55 procent głosów, a Massa 44 procent. Różnica 11 punktów procentowych.

    Outsider namieszał w argentyńskiej polityce tak mocno, że aż wygrał wybory. Wygląda na to że hucpa, bezczelność i chamstwo mogą być sposobem na odniesienie sukcesu w polityce. Przynajmniej w Argentynie. Niemniej kraj idzie w nieznane. Milei obejmie urząd prezydenta 10 grudnia.
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    Niestety, ale Argentyna potrzebuje terapii szokowej, nawet jesli jej autorem ma byc ktos taki jak Milei. To tylko 4 lata, a moze w trakcie zrodzi sie cos umiarkowanego na scenie politycznej, co bedzie alternatywa podczas nastepnych wyborow.

    W Stanach przeciez przy roznych dziwactwach Trumpa jego America First jest kontynuowane, tylko po cichu.
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    Prezydent jako część władzy wykonawczej, dzielący ją z rządem i wybierany w wyborach powszechnych, jest głupim pomysłem. Albo taki prezydent, jak Duda, czy wcześniej Lech Kaczyński, wszystko popiera, gdy rządzi jego partia, albo wszystko wetuje, gdy rządzą inni. Może też wprowadzać zamęt jak Wałęsa. Duda traktuje państwo jak zabawkę, spędzając połowę czasu latem nad morzem, a zimą w górach, składając za granicą wizyty z których nic nie wynika, a ostatnio mianując niby-premiera Morawieckiego i dając mu miesiąc na utworzenie niby-rządu, czyli odgrywając szopkę w stylu dzieci z przedszkola.
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    Kontynuowanie poparcia dla peronistów, którzy od dziesięcioleci rujnują kraj, można tłumaczyć tylko syndromem sztokholmskim. O powtarzaniu tego samego, z nadzieją na inny rezultat, już się mądrzy ludzie kiedyś wypowiedzieli.
    już oceniałe(a)ś
    0
    1