W Sudanie od 15 kwietnia trwa wojna między armią kierowaną przez Abdel Fattaha al-Burhana a drugą formacją zbrojną o nazwie Siły Szybkiego Reagowania (RSF) pod dowództwem Mohameda Dagalo vel Hemedti. Obaj generałowie byli filarami reżimu obalonego przed czterema laty dyktatora Omara al-Bashira, a teraz pokłócili się o zakres władzy w ramach reformy mającej przekazać większą część rządów cywilom.
Inicjatywy pokojowe są liczne, lecz na razie nieskuteczne. Stany Zjednoczone i Arabia Saudyjska sponsorowały ostatnio rozmowy w saudyjskim mieście Dżudda, ale udało się wynegocjować tylko kolejne 24-godzinne zawieszenie broni. Generałowie najwyraźniej wykorzystali ten czas na mobilizację swoich sił, ponieważ w niedzielę walki wybuchły z jeszcze większą intensywnością.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Ile milionów potrzebują Sudańczycy? To ich kraj, ich życie. Trzeba zamknąć drzwi i czekać, aż się opamiętają.
Przyklad Sudanu Poludniowego, choc niedoskonaly (ze wzgl. na konflikt wewnetrzny miedzy dawnymi towarzyszami broni), pokazuje ze istnieje mozliwosci wyzwolenia sie od muzulmanskich opresorów.
Wyzwolenie się od muzułmańskich "opresoròw" i natychmiastowe ich zastąpienie własnymi, jeszcze gorszymi... po 3 latach ns budowie elektrowni Khartoum North mogę coś opowiedzieć o tym, co widziałem.
A to szkoda ze nie opowiedziales.
Moze przy innej okazji opowiesz?
Długa historia. Udział Budimexu w budowie KNPS2 zaczął się jeszcze za Sadika al-Mahdiego. Sudan dostał dotacje z Banku Światowego i Elektrownia powstała. Już za Omara Hassana al-Bashira. Poza nami z budowy było wtedy wielu Polaków: PZL Mielec opylający szarańczę, polskie budowy farm drobiu, dostawy transformatorów, no i.oczywiście misjonarze..nawet ambasada i konsulat funkcjonowały.
Tym, co znali Sudan nigdy się nie wydawało. To było marzenie misjonarzy. Tyle, że jak przyszła "wolność", okazało się, że nie są w stanie pr,estawić swoich owieczek na "tryb pokojowy".
Dziś jest ich ze 20x tyle i to za brytyjskie pieniądze.
Głównie za watykańskie pieniądze (na południu). Albo za pieniądze salafitów ma północy.
Wypisał się z jednego burdelu, ale ma u siebie własny, jeszcze gorszy.
Jak wpisuję "Sudan Południowy wojna domowa" w wyszukiwarkę, to mi nic nie znajduje. Dziwne nie?
Bo to nie jest wojna domowa. To są lokalne walki plemienne o wodę, pastwiska, na ko iec walki religijne - bo tam jest chyba z 10 wyznań chrześcijańskich (różni misjonarze działali), no i animiści, których każde wyznanie morduje.
Co gorsza (wzorem Zimbabwe) "bojownicy o wolność", którzy przez parę pokoleń, od dziecka, uczyli się tylko walki i tylko zabijać potrafią, nijak nie dają rady pojąć, że po zwycięstwie trzeba by się wziąć do ciężkiej fizycznej pracy.
Jeśli w kraju jest nędza i cierpienie, to może zacznijmy się nafierdalać, przecież potem wystarczy wyprowadzić kozę.
No i nie widać na horyzoncie Horatio Kitchenera.
> Dekolonizacja to nie był błąd , to był wielbłąd.
Ubierz buty i pospiesznie odejdź.
Oby nie. H.H.Kitchener preferował mordowanie. Nawet Winston Churchill był przerażony jego metodami.
Jak już chcesz wspominać, to Gordona, Widgate'a, Slatina. Ci ludzie coś pożytecznego dla Sudanu zrobili.
Horatio wyciął w pień fanatyków i był spokój przez 150 lat.
z tym, że Europejczycy nieśli kaganiec oświaty, a ryżożercy tylko kaganiec vide Angola
Horatio Herbert Kitchener Lord of Khartoum to.nie jest dla ciebie "Horatio". Zresztą, dla Anglika Horatio bez nazwiska jest jeden. I nie jest to wynalazca obozów koncentracyjnych.
Za spokój przez 50 lat (do 1956 roku) odpowiadał Windgate. I niespecjalnie zajmował się mordowaniem, choć dopilnował, by Abdullachiego ukatrupić. Nawet do dziś nie upłynęło jeszczez 150 lat od Omdurmanu.
Otóż, nie zrozumieją. Mahdia, gdyby Anglicy (z egipskim wojskiem) nie przerwali tego chorego systemu, zapewne wytraciliby ludność Sudanu do końca. Zostaliby tylko "derwisze".