Lewica, po raz pierwszy od 25 lat, rusza zjednoczona do wyborów parlamentarnych (12 i 19 czerwca). To zasługa radykała Jeana-Luca Mélenchona, który zyskał w wyborach prezydenckich głosy 7,7 mln Francuzów. Ten 70-letni polityk natychmiast po porażce rzucił hasło powszechnej mobilizacji lewicy pod swoim przywództwem. Cel? Zdobycie większości w parlamencie.
– Stał się niekwestionowanym liderem, zwłaszcza wobec bardzo słabych wyników swoich konkurentów: socjalistki Anne Hidalgo, która uzyskała tylko 1,7 proc., komunisty Fabiena Roussela (2,3 proc.) i ekologa Yannicka Jadota (4,6 proc.) – potwierdza Pascal Perrineau, profesor politologii na Sciences Po. – Wyjątkowo zręczną strategią komunikacji wywindował się na głównego oponenta Emmanuela Macrona – i na kandydata na przyszłego premiera Francji.
Wszystkie komentarze
jesli nie to dojdzie do nowych Zoltych Kamizelek.