Gdy delegacje rosyjska i ukraińska rozmawiały nad Prypecią o zakończeniu wojny, rosyjska artyleria ostrzeliwała Charków amunicją kasetową. W mieście zginęły dziesiątki cywilów. Wieczorem na Kijów spadł rosyjski pocisk balistyczny Iskander.
Niespełna 1,5-milionowy Charków, drugie co do wielkości miasto Ukrainy, leży tuż przy granicy z Rosją. Miał zostać zajęty pierwszego dnia inwazji, rosyjskojęzyczna ludność miała witać najeźdźców kwiatami jako wyzwolicieli. Tak się jednak nie stało.
W niedzielę na charkowskie przedmieścia przedarły się rosyjskie oddziały rozpoznawcze, ale zostały wyparte.
Wobec oporu obrońców do akcji wkroczyła rosyjska artyleria, najprawdopodobniej wielolufowe wyrzutnie rakiet typu BM-30 Smiersz (Tornado). Na krążących w internecie nagraniach widać, że Rosjanie zbombardowali okolice położonego na obrzeżach Centrum Handlowego „Równik". Znajduje się ono na północnym wschodzie miasta, w sercu osiedla kilkunastopiętrowych bloków z wielkiej płyty. Na nagraniach widać dziesiątki następujących po sobie eksplozji. To wskazuje na użycie amunicji kasetowej.
Wszystkie komentarze
pobrzmiewa tu nadzieja, że Chiny zaatakują Rosję. Czy tego potrzebujemy? Nie!
Adolf czy Nicolae?
No nie, Benito to także opcja
Władimir ma jeszcze szansę bardzo zasłużyć się dla ludzkości.
Może zostać człowiekiem, który zabił Putina.
Nicolae i Benito to w zasadzie ta sama opcja, mniej lub bardziej elegancko wykonana.
dobrze wiemy że Putin do końca życia będzie żył w luksusach w jednej ze swoich rezydencji. Nie będzie mógł wyjechać za granicę, ale to mu zbytnio nie przeszkodzi, ma kraj zajmujący 1/4 ziemi.