Nie pasują im kobiety w polityce, ale nasze ciała to dla nich polityczne narzędzie. Tak postępuje państwo faszystowskie. Nigdy nie pogodzimy się z wypowiedzeniem konwencji stambulskiej - przekonuje w rozmowie z "Wyborczą" Hülya Yildirim, turecka prawniczka specjalizująca się w prawach kobiet.
Marta Urzędowska: Przed sądem kryminalnym w Ankarze trwa proces 33 kobiet, aktywistek, prawniczek, dziennikarek, które protestowały przeciwko wypowiedzeniu konwencji stambulskiej. Prokurator chce dla nich od półtora roku do trzech lat więzienia. Za co?
Hülya Yildirim: Zaczęło się 12 sierpnia ubiegłego roku, kiedy rząd dyskutował o wypowiedzeniu konwencji stambulskiej i Platforma Kobiet Ankary (AWP) wezwała do protestu pod hasłem: „Konwencja pozostaje żywa". Niektóre z naszych klientek wzięły w nim udział, inne nawet nie dotarły na demonstrację, zatrzymano je, kiedy na nią zmierzały. Wszystkie oskarżono o udział w nielegalnym zgromadzeniu, o odmowę rozejścia się mimo ostrzeżeń policji.
Wszystkie komentarze