Grudzień oznacza w Japonii rozpoczęcie sezonu imprez nazywanych bonenkai - długiej tradycji suto zakrapianych przyjęć integracyjnych ze współpracownikami. Ubiegłej zimy coroczne plany pokrzyżowała pandemia wirusa COVID-19. W tym roku może być inaczej, ale wielu Japończyków wcale za karaoke z szefem nie tęskni.

Bōnenkai znaczy dosłownie: przyjęcie, by zapomnieć o mijającym roku. Uczestniczą w nim najczęściej osoby, których łączą na co dzień kolegialne więzi: koledzy z firmy, studenci, a nawet sprawujący wspólnie funkcje publiczne politycy. 

Raz do roku taka grupa spotyka się na intensywny wieczór "nomunikacji" ("nomunication": połączenie angielskiego rzeczownika "communication" i japońskiego czasownika "nomu", który oznacza spożywanie napojów alkoholowych) zazwyczaj zorganizowany w pubie, restauracji lub klubie. Takie wyjście nie jest przypisane do żadnej sztywno ustalonej daty, ale odbywa się zwyczajowo w ostatnim miesiącu mijającego roku.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Monika Tutak-Goll poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    U nas nie do pomyślenia. Możliwość upodlenia się na imprezie integracyjnej stanowi sens pracy
    @mart223
    Naszym odpowiednikiem są raczej firmowe wigilijki, a nie wyjazdy integracyjne.
    już oceniałe(a)ś
    21
    0
    @mart223
    A ze mną się szef nie napije?! Potem szefa musieliśmy wynieść, bo film mu się urwał. A i kilka ciąż się też zdarzyło!
    już oceniałe(a)ś
    12
    1
    @mart223

    Mój nie pije. Jak wychodzi z pokoju pierwszej pomocy to kitra wora do kieszeni i przeciera nos, chrząka i poharkuje, potem znów pociera nosek i idzie pracować.
    już oceniałe(a)ś
    4
    2
    @mart223
    Różnica polega na tym, że u nas imprezy firmowe są na ogół raz do roku, rzadko dwa razy w roku. Japończycy potrafią być zmuszani do wychodzenia z szefem "na kolejkę" parę razy w tygodniu, po czym oczekuje się od nich pełnej gotowości do stawienia się do pracy następnego dnia na 8 rano. Wyniszczająca organizm tradycja.
    już oceniałe(a)ś
    2
    0
    @mart223
    To niesamowite, ludzie czegoś chą niepszymuszani. Sraczka, bo ciebie nie zaprosili?
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    Bardzo dobry tekst, duży ładunek wiedzy, dziękuję.
    @borsuk_emil

    Świetny.
    Podziękuj Justinowi McCurry'emu:
    www.theguardian.com/world/2021/dec/01/utter-torment-japans-party-season-loses-lustre-as-workers-dread-drinking-with-the-boss
    już oceniałe(a)ś
    12
    0
    Japończycy nie chcą, a Sasiny marzą.
    Ale Szef pije tylko z kotem.
    I z Brudzińskim.
    już oceniałe(a)ś
    27
    1
    chcieliście spędzić święta z rodziną? to bardzo dobrze bo firma jest waszą rodziną ;)
    już oceniałe(a)ś
    8
    0
    Ja też nie chcę chlac z szefami, mam swoje towarzycho a nie te korporacyjne przymusy, że wszyscy razem się "relaksujemy" w kantynie. Co to za relaks kiedy dalej wałkuje się służbowe tematy. Albo jakieś święta zakładowe i wydziałowe, wyjazdy "integracyjne" i każdy udaje, że się cieszy a w rzeczywistości klnie, że i po pracy spokoju nie dają, ale przecież głośno tego nikt nie powie i każdy całkowicie "dobrowolnie, spontanicznie i entuzjastycznie" od razu popiera "oddolną inicjatywę" i zgłasza się "na ochotnika" żeby podczas podróży służbowej męczyć się godzinami do późnej nocy, gdzieś na krzesełku w jakimiś lokalu, zamiast zrelaksować się na basenie, spacerze na mieście czy choćby podrzemać w hotelowym pokoju. I precz z przymusem noszenia ciężkich trepów w biurach. Bo "jak by to wyglądało, że ktoś w sandałach". Jak? Normalnie, zdrowo, bez śmierdzących, przepoconych i zagrzybiałych syrów z haluksami i ostrogą piętową. Mówię o czasie bezpandemicznym, w tym sensie pandemia ma zalety, bo odpadają te głupie i niepotrzebne podróże służbowe.
    już oceniałe(a)ś
    7
    0
    Czy tłumaczenie tekstów z Guardiana to teraz będzie standard?
    @Notocozetoja
    Lepiej czytać teksty przetłumaczone z Guardiana, niż teksty z rasistowsko-prawackich amerykańskich foxniuzów.
    już oceniałe(a)ś
    12
    1
    @Notocozetoja

    - The Guardian to dobra gazeta. Jak sami nie umieją, lepiej, że odpisują od kogoś, kto umie.

    www.theguardian.com/world/2021/dec/01/utter-torment-japans-party-season-loses-lustre-as-workers-dread-drinking-with-the-boss

    Ciekawe, czy Pan Red. Wencel wziął wierszówkę za tłumaczenie, czy za tzw. pisanie własnymi słowami?
    już oceniałe(a)ś
    12
    2
    @Notocozetoja
    To jest właśnie ta tzw. misja i dobre dziennikarstwo, o które Nadredaktor et consortes walczy ze swoim wydawcą xD
    już oceniałe(a)ś
    3
    0
    @diabollo
    Jak chcę piczytać Guardiana, to czytam Guardiana. Na Wyborczej chcę czytać Wyborczą.
    już oceniałe(a)ś
    3
    3
    @turpin
    A co ciebie to obchodzi? Ty mu płacisz?
    Nie lubię ludzi zaglądających innym do kieszeni!
    już oceniałe(a)ś
    2
    2
    @miszcz_wincenty
    Kto ci kazał to czytać? Mało jest innych artykułów?
    już oceniałe(a)ś
    2
    2
    @evergreen111
    Kto ci kazał komentować mój komentarz? Mało jest innych? xD
    już oceniałe(a)ś
    2
    0
    "Nomu" to po prostu czynność picia, wcale nie ekskluzywna dla alkoholu...
    już oceniałe(a)ś
    5
    0
    Świat się kończy. Tokio bez nomikai.
    już oceniałe(a)ś
    5
    0