W Estonii prezydent nie jest wybierany w drodze wyborów powszechnych, lecz przez parlament. W poniedziałek okazało się, że Alar Karis, niezależny - i jedyny - kandydat cieszący się poparciem rządzącej koalicji, czyli Partii Reformistycznej i Partii Centrum, uzyskał tylko 63 głosy - a do wyboru na urząd prezydenta tego bałtyckiego kraju potrzebnych jest 68.
Kolejne rundy głosowania czekają parlamentarzystów we wtorek. Ale już teraz Estończycy głośno zastanawiają się, czy w ogóle potrzebny jest im prezydent, którego funkcje ograniczają się niemal wyłącznie do reprezentacyjnych.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
No tak, ale jaka to argumentacja, podając przykład najgorszego prezydenta w III RP.
To może zlikwidujmy też sejm i demokrację, bo PiS wygrał wybory?
prezydent jest nam tak potrzebny jak dziura w moście
Dokładnie taka jaka próbuje prowadzic nowa pani prezydent Mołdawii.
Moim zdaniem najlepiej to by było jakby pani prezydent Estonii dalej pełniła funkcje no ale nie bede wybierał Estonczykom prezydenta.
I ta jego Barbie, koniecznie!!