Personel służby zdrowia po ponad pół roku wojowania z wirusem jest u kresu wytrzymałości. Światowi przywódcy dawno porzucili wojenną retorykę, do jakiej uciekali się wiosną, żeby przekonać ludzi do coraz ostrzejszych restrykcji, bo wiedzą, że dziś nie zadziała. A rodziny i przyjaciele, którzy w czasie wiosennych lockdownów bez szemrania godzili się spotykać wyłącznie wirtualnie, dziś chcą to robić twarzą w twarz – wylicza „Wall Street Journal”.
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
No spoko, tylko że w Szwecji każdy potrzebujący z pewnością znajdzie łóżko w szpitalu i profesjonalny personel, który go osbłuży.
Gdyby w Polsce było tak jak tam, można ryzykować. W Polsce nie ma służby zdrowia tylko jej atrapa. Jeżeli jeszcze nie słyszałeś opowieści o kimś z twojego bliskiego otoczenia, kto był chory i telepał się karetką od szpitala do szpitala, następnie cudem przeżył, lub co gorsza nie, to cierpliwości. Z pewnością wkrótce o kimś takim usłyszsz. Bo ja słyszałem już kilkukrotnie. Ciekawe, czy byłbyś taki mądry, gdybyś żył z zaawansowaną astmą, zmianami w płucach lub innymi powaznymi chorobami.
Truizmem jest pisać, że szpitale w Polsce zatkane są po sam korek. Brakuje wszystkiego. I teraz pół biedy dostać koronkę. Pacjenci z covid są przyjmowani i obrabiani. Prawdziwa tragedia to zachorować poważnie na coś innego. I o to chodzi - ograniczać konsekwencje lawiny chorych na covid. Bo w naprawdę tragicznej sytuacji są ci, którzy mają inne poważne choroby i nie mogą ich leczyć.
Precz z antycovidowymi wolnomyślicielami, którzy naczytali się "niezależnej prasy" i wydaje im się, że są mądrzejsi od najlepszych na świecie profesorów, którzy zęby zjedli na chorobach zakaźnych.
musisz zdecydowac sie co martwi cie bardziej; to ze ludzie z powaznymi chorobami nie moga sie dostac do szpitala, czy to, ze sceptycy nie chca nosic masek.
Dostep do szpitala ograniczony jest przez decyzje rzadu i te same decyzje nakazuja ludziom nosic maski. A ze choroba nie jest bardzo zjadliwa, miejsca zarezerwowane dla chorych na zapalenie pluc wywolane wirusem, sa ciagle dostepne, za to dla chorych na wszystko inne brak.
to się nazywa "Jednoimienna Służba Zdrowia" - im prędzej się wróci do normalnego lecznictwa, uznając covid za chorobę owszem zakaźną, wymagającą pewnych zabezpieczeń ale NIE typu dżuma/ebola/ospa prawdziwa - tym lepiej dla wszystkich.
Okej, ale „najmądrzejsi profesorowie”, na przykład Simon jeszcze niedawno twierdzili, że święto zmarłych i ludzie na cmentarzach, to zagrożenie, a teraz mówią, że kilkudziesięciotysięczne protesty zagrożenia nie stwarzają. Mnie to jest na rękę, bo popieram strajk kobiet, ale nie trzeba być „najlepszym na świecie profesorem”, żeby dostrzec, że ktoś tu jest niekonsekwentny.
Co do „antycovidowców”, to ten termin jest szeroko nadużywany. Jest jakaś garstka ludzi, którzy uważają, że wirusa w ogóle nie ma, ale większość to po prostu ludzie, którzy uważają, że to właśnie obecna strategia walki z wirusem powoduje te zatory w szpitalach, o których piszesz i na ołtarzu choroby ze śmiertelnością między 0,5 a 1% poświęca się tysiące chorych na raka, udarowców, zawałowców, spycha kolejne grupy społeczne na świecie w skrajną biedę, zabija starszych ludzi samotnością, a reszcie funduje całe lata ze stresem pourazowym, a do tego pod płaszczykiem pandemii wprowadza wybitnie antyspołeczne i bandyckie prawa. Jest to zresztą stanowisko wielu „najlepszych profesorów na świecie”, bo świat nauki jest w tej kwestii podzielony bardziej niż ja pierwszy rzut oka się wydaje.
A w ogóle to precz z preczem! Mamy demokrację, a cenzura nawet najgłupszych poglądów brzydko pachnie „myślozbrodnią” i to bardzo niebezpieczna droga, na którą wchodzimy.
A wszczyc lekarze i naukowcy którzy mówią co innego to sa opłaceni przez Farmę?
Jak można pisać takie głupoty
Nie wszyscy, tylko część naukowców. Wystarczy wyjść ze swojego tunelu informacyjnego i wtedy można dostrzec, że zdania w świecie nauki są podzielone.
Sęk w tym że nie wszyscy, ale jak się żyje w bańce informacyjnej to tego nie widać. Glupota jest niedostosowanie obostrzeń do psychologii ludzkiej.
Nowa Zelandia i Australia osiągnęły sukces tę metodą. Ostry lockdown i potem tylko kontrola granic i obowiązkowa kwarantanna przyjezdnych.
Kraje Azjatyckie: Korea, Tajwan, Wietnam, Singapur osiągnęły sukces (na nieco różny sposób i z różną początkową skutecznością) przez kontrolę granic, bardzo skuteczne wyłapywanie przypadków i ich izolację, kwarantannę kontaktów i używanie masek.
No Australia osiągnęła taki sukces, że ledwie kilka tygodni po wielomiesięcznym lockdownie musiała odciąć 5-milionowe Melbourne. I będziemy się tak bawić w kółko?
Reszty nawet nie chce mi się rozpisywać.
Jest jedno państwo, w którym nigdy nie było ani jednego przypadku Coronavirusa - Korea Północna. Radziłbym się jednak nie inspirować...
tam strzelają do każdego kto się zbliży do granicy (od zewnątrz !)
nieprawda, bedzie gorzej
będzie sezonowa grypa i sezonowy covid - kupimy w Rosji szczepionkę i będzie OK