Brazylijczycy przyzwyczaili się, że ich skrajnie prawicowy prezydent Jair Bolsonaro nie uznaje epidemii koronawirusa za groźną i walczy ze wszystkimi, którym się wydaje, że śmierć 36 tys. osób i zakażenie prawie 700 tys. to ważna dla kraju sprawa, a epidemii trzeba przeciwdziałać. Nie spodziewali się jednak, że prezydent może także cenzurować prawdę, żeby rodacy nie wiedzieli, co się dzieje.
W piątek rząd zdjął z oficjalnego portalu dane o epidemii, a po sześciu godzinach opublikował nowe, ale wyrywkowe i szczątkowe, żeby nie było wiadomo, ile osób zmarło i ile zachorowało od początku epidemii, a także jaki jest jej rozwój w czasie i zasięg w poszczególnych stanach. Opóźnił jednocześnie publikację tak okrojonego codziennego biuletynu danych o epidemii do godziny 22, żeby nie mogły go publikować i weryfikować główne media brazylijskie, które zamykają wydania wcześniej. Odwołano także konferencje prasowe urzędników na temat epidemii.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Serio ktoś wierzy, że w Polsce było w marcu i kwietniu tak mało zachorowań i zgonów?!?
Można to w prosty sposób sprawdzić. Wystarczy porównać dane statystyczne zgonów z poprzednich lat i okresu pandemii.
Od Covid-19 średnio umiera w Polsce 5%, a powinno być 3%.
Nie wystarczy. Przez 2 miesiące naród siedział na 4 literach, szpitale praktycznie nie działały, etc.. W związku z tym nie zgineło parę tysięcy osób które by normalnie zgineły, choćby na drogach, etc... Lekarze mieli nakaz wypisywania, że ktoś zmarł na COVID tylko wtedy kiedy, przed śmiecią był zdiagnozowany i tak dalej.
Nigdy nie będzie znana prawdziwa liczba śmierci na COVID jak i tych zakażonych.