- To była nasza ostatnia nadzieja. Już przestaliśmy się starać o dziecko, kiedy od znajomych usłyszeliśmy o surogatkach na Ukrainie i od razu się do tego zapaliliśmy – opowiada cytowana w BBC Flavia Lavorino, pracownica socjalna z Buenos Aires. Wcześniej razem z partnerem José Pérezem, lekarzem pracującym na OIOM-ie w podmiejskim szpitalu, przez wiele lat próbowali leczyć się z bezpłodności. Flavii raz udało się zajść w ciążę, ale poroniła.
W grudniu 2018 r. po raz pierwszy polecieli na Ukrainę, cztery miesiące później – ponownie, żeby sfinalizować sprawę. - Kiedy słyszeliśmy, że nasza surogatka dobrze się czuje, a ciąża przebiega bez komplikacji, byliśmy tacy szczęśliwi – opowiada dziś Flavia.
Wszystkie komentarze
W większości krajów, w tym i w Polsce, nie. Jak widzisz na Ukrainie nie tylko jest legalne i uregulowane, ale jeszcze i państwo zarabia na podatkach od tej działalności. Pytanie, czy to wynajmowanie macicy jest moralne, bo nie pozostaje bez wpływu na psychikę surogatki, zostawiam bez odpowiedzi.
A może zamiast zakazywać to właśnie ułatwiać i kontrolować?
To samo powinno być z marihuaną - powinna być legalna dla dorosłych, w wybranych sklepach, z pewnego źródła i z wysoką akcyzą.
Państwo by na tym tylko zarobiło, a i czarny rynek by się ograniczył.
O istocie sprawy nie ma jednak mowy w artykule - wynajmowanie surogatek, mniej lub bardziej legalne, to zjawisko rozpowszechnione w bogatszej części świata, jednak rzecz w tym, że praktycznie wszędzie jako matka dziecka do aktu urodzenia wpisana jako matka zostanie surogatka, i może ona co najwyżej w tym akcie wskazać biologicznego ojca jako ojca JEJ dziecka. Tymczasem Ukraina wystawia akty urodzenia na obydwoje biologicznych rodziców, surogatka w aktach nie istnieje, i potem te akty urodzenia z Ukrainy są transkrybowane z automatu do akt stanu cywilnego kraju ojczystego rodziców. Dlatego ciągną tam chętni od Argentyny po Tajwan.
Ta kwestia wymaga chyba regulacji na poziomie konwencji miedzynarodowych.
A może się odczepisz od wyborów wolnych ludzi?
Co ci to przeszkadza? Są dorośli. I jedna i druga storna.
Wiem, że jedna jest podległa ekonomicznie. Ale taki jest świat. Lepiej żeby surogatki handlowały narkotykami, czy stały na ulicy?
W większości krajów, gdzie surogacja jest uregulowana prawnie, surogatka nie jest żadną "matką", lecz jest wpisana ze specjalną adnotacją jako kobieta, która urodziła dziecko.
Kraje albo wypisują akt urodzenia dziecka z imieniem i nazwiskiem kobiety, która je urodziła (ale nie jako "matka") albo, na podstawie umowy prawnej, regulacji prawnych, kilku wizyt w sądzie, wpisuje rodziców dziecka (i wcale nie muszą być oboje biologicznymi rodzicami, bo można skorzystać np. z dawcy spermy). W wysokorozwiniętych krajach jak USA czy Kanada, gdzie surogacja jest dozwolona, wszystko jest uregulowane prawnie, żeby nie było żadnych wątpliwości. W niektórych stanach kobieta, która jest matką, ale nie biologiczną, musi adoptować dziecko. To tak dla zilustrowania przykładu.
Polska jako jeden z ostatnich chyba krajów na świecie zakłada, że kobieta, która rodzi to matka. A potem są cyrki w sądach.