„Jestem zwykle tak wściekły na świat, że muszę się bardzo postarać, by to opanować i wydać z siebie książkę, którą da się czytać bez przykrości” – mówił mi kiedyś. Wygląda na to, że znów mu się udało. W wielu krajach naraz właśnie ukazał się jego „Agent Running in the Field”.
88-letni dziś John le Carré właściwie już pożegnał się z czytelnikami – odbywając dwa lata temu tournée z ostatnią powieścią, w której wystąpił jego najważniejszy bohater George Smiley.
Widziałem, jak stał wtedy w rzęsistym świetle reflektora na scenie londyńskiego Royal Festival Hall, mówiąc do wypełnionej do ostatniego miejsca widowni: „Dobrze pamiętam swój pierwszy dzień w pracy w tajnych służbach. Tajnych w tym głęboko brytyjskim sensie, który oznacza, że wsiadając do taksówki, wystarczyło rzucić: »Do Cyrku«, a zawsze bez głupich dopytywań dowozili człowieka pod kwaterę wywiadu”.
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze