Po dzisiejszym głosowaniu już tylko trzech polityków - Boris Johnson, Michael Gove i Jeremy Hunt - zostało w grze o fotel przywódcy konserwatystów i premiera Wielkiej Brytanii. Ktokolwiek wygra, zderzy się w Westminsterze z podziałami ws. brexitu, które wydają się nie do przezwyciężenia.

Nowego przywódcę, który zastąpi Theresę May, wybiera w pierwszej fazie 313 posłów Partii Konserwatywnej. Mają sporo roboty, bo kandydatów było bez liku. W kolejnych rundach głosowań eliminowani są ci, którzy dostają najmniej głosów.

W środę odpadł czarny koń wyścigu Rory Stewart, który budował pozycję na czymś niespotykanym w obecnych czasach: brutalnym realizmie w kwestii brexitu. Podczas gdy inni kandydaci kluczą, obiecując renegocjację dealu z Brukselą i starając się zdobyć poparcie różnych zwalczających się stronnictw, Stewart mówił prosto z mostu, że to mrzonki.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Monika Tutak-Goll poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Torysi są żenujący.
    już oceniałe(a)ś
    5
    0
    O swieta naiwnosci! „London Evening Standard” nalezy w ponad 60 proc. do dawnego agenta KGB Aleksandra Lebiedieva. No trudno, zeby popieral pozostanie UK w UE. Brexit jest tym na co liczy Kreml. George Osborne nie ma tam nic do gadania.
    już oceniałe(a)ś
    3
    0
    A więc brexit na twardo. Z twardym lądowaniem po.
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    Weźcie i już spier...cie! Ileż można "wychodzić"!?
    już oceniałe(a)ś
    0
    0