Instytut CERN w Genewie to największe laboratorium fizyki jądrowej na świecie. W 1989 r. młody Brytyjczyk Tim Berners-Lee pracował tam jako informatyk i chciał stworzyć dla badaczy narzędzie, które pozwoliłoby im skutecznie udostępniać informacje w sieci. W marcu 1989 r. pokazał projekt, który zakładał m.in. używanie hiperłączy. Tak narodził się internet, jaki dziś znamy. Trzy dekady i dwa miliardy stron internetowych później Berners-Lee otrzymał od królowej Elżbiety II tytuł szlachecki, a w historii zajął miejsce obok Gutenberga czy Marconiego. Spotykamy się z nim zaledwie kilkaset metrów od budynku, w którym stworzył akronimy będące symbolami ery cyfrowej, takie jak www (world wide web) czy http (hypertext transfer protocol). Fabiola Gianotti, dyrektor generalna CERN, która należy do grupy odkrywców bozonu Higgsa, wita go jak starego kumpla ze studiów, którego nie widziała od lat. „Świetnie widzieć cię znów wśród nas, Tim. W twoim pokoju pracują teraz specjaliści od big data. Kto wie, może ich praca również dostarczy jakichś innowacji, z których będzie mogła korzystać cała ludzkość tak, jak dziś korzysta z sieci Web?”. Sir Berners-Lee opowiada z entuzjazmem o początkach, ale teraźniejszość widocznie go trapi. Mówi o tym wprost:
Wszystkie komentarze