Krzesło podtrzymuje klamkę, dalej widać dwa ustawione pionowo materace. Między nimi młoda dziewczyna z telefonem w dłoni. Robi sobie selfie i wysyła w świat. To młoda Saudyjka, która ostatnie dwa dni spędziła w pokoju hotelowym na lotnisku w Bangkoku.
„Nazywam się Rahaf al-Kunun, a to moje zdjęcie. Jestem w niebezpieczeństwie, bo saudyjska ambasada próbuje odesłać mnie do kraju, gdzie moja rodzina mnie zabije, bo ogłosiłam, że jestem ateistką” – napisała na Twitterze nastolatka.
Kiedy o sprawie poinformowały media na całym świecie, władze w Bangkoku, które początkowo zamierzały odesłać dziewczynę do rodziny, ustąpiły.
W poniedziałek po południu ogłosiły, że deportacja zostaje wstrzymana, a Rahaf dostała pozwolenie na czasowy pobyt w Tajlandii.
Dramatyczna ucieczka młodej Saudyjki rozpoczęła się w ostatnią niedzielę, kiedy dziewczyna przyleciała do Bangkoku z Kuwejtu, gdzie przebywała z rodziną na wakacjach. Zamierzała polecieć do Australii i poprosić tam o azyl, jednak w trakcie międzylądowania w Bangkoku została zatrzymana. Kiedy wysiadła z samolotu, czekał na nią saudyjski dyplomata, który odebrał jej paszport i poinformował o sprawie tajskie władze. Miejscowa policja zawiadomiła ją, że jest poszukiwana przez rodzinę, dlatego w poniedziałek musi wrócić do Kuwejtu.
Dziewczyna, która pochodzi z miasta Hail na północy Arabii Saudyjskiej, odmówiła wyjazdu, zamknęła się w hotelowym pokoju i słała w świat alarmujące wpisy, w których przekonywała, że jeśli wróci do domu, rodzina ją zabije, nie tylko dlatego, że uciekła, ale też dlatego, że publicznie wyrzekła się islamu.
Dziewczyna twierdzi, że krewni od dawna stosują wobec niej przemoc. W rozmowie z „New York Timesem” opowiada, że kiedy obcięła włosy, rodzice przez pół roku za karę nie wypuszczali jej z pokoju. Ponoć regularnie była też bita, szczególnie przez jednego z braci, a w wieku 16 lat próbowała popełnić samobójstwo.
– Arabia Saudyjska jest dla mnie jak więzienie. Nie mogę sama podejmować najprostszych decyzji – tłumaczy.
Jeszcze w poniedziałek rano Tajowie grozili, że wieczorem wsadzą dziewczynę do samolotu. – Wiem, że w saudyjskiej ambasadzie w Kuwejcie czekają na mnie bracia i cała rodzina. Moje życie jest w niebezpieczeństwie – skarżyła się Rahaf w rozmowie z Reutersem.
Z kolei cytowani przez BBC urzędnicy z saudyjskiej ambasady w Bangkoku przekonywali, że Rahaf została zatrzymana, bo „złamała tajskie prawo”, a do Kuwejtu musi wrócić, bo „przebywa tam większość członków jej rodziny”. Ambasada przyznała, że pozostaje w kontakcie z jej ojcem.
W obronie Rafah wystąpili obrońcy praw człowieka. Human Rights Watch (HRW) wyraziła „poważne zaniepokojenie” losem dziewczyny. „Saudyjki, które uciekły swoim rodzinom, jeśli zostają zmuszone do powrotu, narażone są na przemoc ze strony krewnych, ograniczenie wolności i inne poważne cierpienia – przekonywał w oświadczeniu Michael Page, dyrektor HRW ds. Bliskiego Wschodu. – Tajskie władze powinny natychmiast wstrzymać planowaną deportację” – tłumaczył, a miejscowi prawnicy HRW złożyli do sądu w Bangkoku wniosek o wstrzymanie deportacji do Kuwejtu.
Po południu okazało się, że apele nie pozostały bez echa. – Będziemy ją chronić najlepiej, jak potrafimy. W tej chwili jest pod opieką suwerennego państwa Tajlandii i nikt, żadna ambasada, nie może jej zmusić do wyjazdu – obwieścił w poniedziałek szef miejscowej policji imigracyjnej Surachate Hakparn.
Poinformował jednocześnie, że Rahaf dostanie czasowe pozwolenie na pobyt w Tajlandii. – Skoro uciekła przed kłopotami i poprosiła nas o pomoc, zrobimy to, o co prosi. Nie mamy zwyczaju posyłać ludzi na śmierć – dodał.
Jak informuje BBC, sytuacja Saudyjki zostanie przeanalizowana przez specjalistów z UNHCR, agendy ONZ zajmującej się pomaganiem uchodźcom. Dziewczyna wcześniej sygnalizowała, że chce poprosić o azyl w Australii lub w innym kraju, który zechce udzielić jej ochrony.
Rodzina Rahaf próbuje zmusić dziewczynę do powrotu zgodnie z saudyjskim prawem. Choć jest już pełnoletnia, żeby wyjechać z kraju, potrzebuje pisemnej zgody męskiego opiekuna – w jej przypadku jest nim ojciec. Panujący w Arabii Saudyjskiej system męskiej kurateli sprawia, że Saudyjkom bez zgody mężczyzny nie wolno nie tylko wyjechać, ale też studiować, pracować, a nawet poddać się operacji.
Gdyby wróciła do kraju, oprócz zemsty ze strony krewniaków groziłby jej proces. Mogłaby być sądzona za nieposłuszeństwo wobec opiekuna, szarganie dobrego imienia królestwa, a także za apostazję, za którą grozi kara śmierci.
Teoretycznie mogłaby zostać oskarżona nawet o terroryzm, bo zgodnie z wyjątkowo srogim prawem antyterrorystycznym może nim być bliżej nieokreślone „szkodzenie publicznemu porządkowi” i „wzywanie do ateizmu w jakiejkolwiek formie”.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Nie wiem za co brawa. Dopiero po apelu społeczności międzynarodowej poszli po rozum do głowy. Generalnie lepiej od razu lecieć do Europy(byle nie wschodniej i środkowo-wschodniej). O ile się da.
Widzicie panie kolego, w niektórych krajach nawet długotrwałe i bardzo głośne darcie międzynarodowego dzioba nic a nic nie pomaga...
Pislandia by ją wydała bez mrugnięcia powieką - stawiam dolary przeciwko orzechom.Jeśli ktoś by się uparł - to POTRAFIĘ uzasadnić moje stanowisko nawet na 10 stronach!
Trzeba byłoby poślubić i niech się władza pocałuje.
Tylko że w tym celu dziewczyna musiałaby dostać ze swojej ambasady zaświadczenie, że może legalnie zawrzeć małżeństwo. Jak by się to skończyło, to wiadomo od paru miesięcy.
Ona wybrała Australię.
Nikt nie chce jej zmuszać, po prostu musi przyjść do saudyjskiej ambasady po nowy paszport.
- TomiK
Był (czas przeszły) już taki jeden co udał się do ambasady Arabii Saudyjskiej w Turcji...
Tajlandia może wydać jej zastępczy dokument podróżny na podst. konwencji ONZ o uchodźcach
długo myślałeś nad swoim nickiem pajacu?
Ona ma 18 lat, to już jest młoda kobieta a nie nastolatka.
- TomiK
osiemNASTOLATKA.
Bo jakiś Kaputowicz czyha wszędzie i może poćwiartować,
albo co najmniej przerżnąć...