"New York Times" opublikował anonimowy list urzędnika wysokiej rangi z administracji prezydenta Trumpa. Redakcja wyjaśniła, że zna tożsamość autora, jednak na jego prośbę zdecydowała się jej nie ujawniać. Urzędnik określa się mianem działacza "ruchu oporu wewnątrz Białego Domu".
Według Trumpa identyfikacja autora listu to sprawa narodowego bezpieczeństwa. Zapytany, czy podejmie kroki prawne wobec redakcji, odpowiedział lakonicznie: "zobaczymy".
- Musimy zbadać, kto to jest i czy ma dostęp do poufnych informacji. Jeśli tak, nie chcę go na spotkaniach najwyższego szczebla - powiedział Trump. Zwrócił też uwagę, że sprawą powinien zająć się prokurator generalny.
Wszystkie komentarze
Za 6,5 roku to ten idiota będzie chodził w kółko w czerwonym drelichu. Takiego debila Ameryka za prezydenta nie miała w całej 200 setniej państwowości.
Oj zdziwiłbyś się mieli na tym stanowisku różne dziwne indywidua.
Musze zgodzic sie z pogo22, az takiego to nie mielismy niestety. Pisze "mielismy",jako posiadacz dwoch obywatelstw. By the way, ja musze poki co pogodzic sie z mysla ze zarowno w Kraju pochodzenia jak i zamieszkania wladze dzierza debile. "Poki co..."
Chyba po Czerepachu tupecik!
Ale to była duuuuża pomyłka.
Wesołość zaraziła taki duuuży kraj..., USA siusa.
Aż przykro patrzeć i słuchać...