Oskar Gröning, esesman, który był głównym księgowym w obozie koncentracyjnym Auschwitz-Birkenau, pójdzie do więzienia na cztery lata - poinformowała dziś niemiecka prokuratura. Obrona wnosiła o odsunięcie kary ze względu na zły stan zdrowia skazanego.

Oskar Gröning ma 96 lat. W lipcu 2015 r. został skazany przez sąd w Lüneburgu (Dolna Saksonia) na cztery lata więzienia i zwrot kosztów procesu (sąd oceniał je wstępnie na kilkaset tysięcy euro) jako współwinny zamordowania co najmniej 300 tys. osób. W Auschwitz-Birkenau spędził dwa lata - od 1942 do 1944 r. W momencie przyjazdu miał 21 lat.

Obrona złożyła apelację, jednak w listopadzie zeszłego roku Federalny Trybunał Sprawiedliwości Niemiec podtrzymał wyrok. Jak tłumaczyła dziś rzeczniczka prokuratury w Hanowerze Kathrin Soefker, ze względu na czas potrzebny na przekazanie dokumentacji Gröning nie odbył jeszcze kary.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Monika Tutak-Goll poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    wszyscy byli niewinni i nie widzieli; to straszne, ale człowiek zwykle broni samego siebie'; Niemcy wykonały olbrzymią pracę żeby rozliczyć się ze zbrodniarzami wojennymi, a Austria do dzisiaj honoruje współpracowników III Rzeszy. Uznanie dla Niemców, że 96 letniego zbrodniarza nie boją się pakować do więzienia. Nieuchronność kary działa.
    już oceniałe(a)ś
    3
    0
    Jestem absolutnym zwolennikiem pociągnięcia do surowej odpowiedzialności każdego, kto zabijał niewinnych cywili. Czytając wspomnienia Wiesenthala bardzo mu kibicowałem. Ale stawianie przed sądem chłopaka, dzieciaka właściwie, który liczył ubrania, za współudział w ludobójstwie... Nie wiem. Mam wrażenie, że to nadgorliwość, którą próbuję się przykryć znacznie poważniejsze zaniechania, które miały miejsce w przeszłości. Zaniechania niemieckiego wymiaru sprawiedliwości, które dotyczyły ludzi, których odpowiedzialność za ludobójstwo była znacznie większa.
    @ajednaknie Był trybem eksterminacji. Jego "praca" poprawiała "opłacalność" tej zbrodni. To tak jakby ktoś Cię zabił, zabrał twoje mienie, a inny to mienie posegregował, wycenił i puścił do sprzedaży.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    Za to lubie Niemców potrafią przyznać się do winy. A Ruska chołota moralnie zepsuta do szpiku kości tylko kłamać umie w żywe oczy. Pluje na Rosje i dzięki Ci Trumpie za dokręcenie im śruby niech cierpią.
    @tedd A my Polacy? My wielcy, niewinni plujemy na wszystkich. WSTYD mi za naszych polityków.
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    @tedd Niech zdychają. Jako posłuszny Chrystusowemu nakazowi "miłowania nieprzyjaciół waszych" - też tak uważam.
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    @wyatearp Tylko wspomną o twoim zbrodniczym narodzie i już tu waśka jesteś. Komsomolska czujność. A niejaki Błochin, który strzałem w głowę 50 tyś ludzi zabił -nastajaszcze dostiżenje- w alei zasłużonych leży. Za ten rekord świata?
    już oceniałe(a)ś
    2
    0
    polscy faszyści żyją spokojne
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    Szkoda tylko, że Niemcy nie byli tacy gorliwi w skazywaniu i wsadzaniu zbrodniarzy wojennych gdy ci jeszcze w przeważającej większości żyli. Wsadzanie do paki po 70 latach księgowego wygląda mało poważnie w sytuacji, w której zdecydowana większość wykonawców zbrodni przez dziesiątki lat po wojnie żyła sobie znakomicie przez nikogo nie niepokojona. Na marginesie - jeśli wsadzamy księgowego z Auschwitz to może ktoś rozliczyłby np. takiego Allianza, który ten obóz ubezpieczał albo Siemensa, który korzystał z niewolniczej pracy "podludzi" trzymanych tamże?
    @jd29 trzeba znać kontekst polityczny po wojnie aby zrozumieć dlaczego tego nie robili. To jest oczywiste dla osób znających choć trochę historię. Po wojnie, w obliczu zagrożenia ZSRR alianci uznali że wzniecanie niepokojów w Niemczech Zachodnich (rozumianych jako ziem pod kontrolą aliantów zachodnich), dzielenie tego społeczeństwa przyniesie więcej strat niż korzyści. Przypominam również że władze tzw. bloku wschodniego również wybiórczo dokonywała rozliczenia tych którzy pozostali na terenie NRD (terenów pod kontrolą ZSRR). Taki mały przykład ze współczesności. Przeanalizuj kolego co się stało w Iraku po niedopuszczeniu do rządów i rozwiązaniu armii irackiej. To jest wskazywane jako błąd USA gdyż doprowadziło do skłócenia społeczeństwa, przejścia części do podziemia i rozwoju terroryzmu. Członkowie partii BAAS w Iraku, funkcjonariusz służb bezpieczeństwa i wojska zachęcali do wykorzystania struktur i ludzi w zamian za spokój i demokrację. Przyjęto inny model ...Efekt widoczny.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    @fish403 Jakaś kompletne bzdury. Co mieli alianci do dzielenia społeczeństwa niemieckiego w latach 60 i 70 XX wieku kiedy co próbowano stawiać zbrodniarzy hitlerowskich przed sądami, ale władze zachodnioniemieckie skutecznie te próby (poza jednostkowymi przypadkami) blokowały? Akurat dopóki kontrolę nad procesem mieli Amerykanie do spółki z Brytyjczykami to akurat generalnie (oczywiście z wyłączeniem tych, którzy byli potrzebni np. w ramach operacji "Spinacz") zbrodniarzy sądzono i wieszano (i to na wiele lat po tym jak w Niemczech formalnie zniesiono karę śmierci). Gdy kontrolę nad ściganiem zbrodniarzy przejęli w latach 50 po odzyskaniu suwerenności sami Niemcy proces zamarł. I co ma do tego armia? Nie chodzi przecież o miliony żołnierzy i dziesiątki tysięcy oficerów, których jedyną winą było to, że służyli w Wehrmachcie czy Waffen-SS, tylko o ludzi pokroju Reinefahrta, Strippela, Lamberta, czy Buchardta którzy spokojnie dożywali swoich dni pomimo tego, że fakty o ich zbrodniach były doskonale znane. A co do NRD - oczywiście racja; współczynnik byłych pracowników SD w StaSi był nawet większy niż w BND.
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    @jd29 Po prostu wymiar sprawiedliwości RFN to był wymiar sprawiedliwości III Rzeszy po powierzchownych, by nie rzec kosmetycznych zmianach. Przez lata był zdominowany przez byłych hitlerowskich sędziów i śledczych i innych urzędników, byłych członków NSDAP, którym nie śpieszno było ścigać dawnych towarzyszy zbrodni. Nic dziwnego więc, że gdy ten wymiar sprawiedliwości przejął pałeczkę od Aliantów, ściganie zbrodniarzy ugrzęzło w martwym punkcie.
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    Rezultaty ścigania i karania zbrodniarzy niemieckich, mimo wysiłków społeczności międzynarodowej, pozostały niewielkie. Większość z nich (np. ok. 90% wyższych dowódców policji i SS), całkowicie uniknęło konsekwencji karnych. W Republice Federalnej Niemiec byli oni niejednokrotnie uniewinniani lub w ogóle nie dochodziło do ich ukarania, dzięki uniknięciu odpowiedzialności wielu z byłych zbrodniarzy zajmowało stanowiska we władzach miast, przemyśle i innych odpowiedzialnych stanowiskach, bądź zostawało szanowanymi obywatelami niemieckich miast, m.in. Heinz Reinefarth, odpowiedzialny za mordy na kilkudziesięciu tysiącach obywateli polskich w czasie pacyfikacji powstania warszawskiego, mimo wielokrotnych żądań Polski o ekstradycję nie został wydany przez władze RFN i zmarł w 1979 w swojej rezydencji na wyspie Sylt. Również masowe rozstrzeliwanie przez wojska niemieckie przypadkowych osób cywilnych w ramach zbiorczego odwetu za śmierć niemieckich żołnierzy było i jest traktowane przez niemiecki wymiar sprawiedliwości jako uprawomocniony i zasadny.
    Śledztwa w sprawach zbrodni nazistowskich (w szczególności dotyczące sprawców zamieszkujących na terenie Niemiec), prowadzone są przez Instytut Pamięci Narodowej we współpracy z Centralą Badania Zbrodni Narodowosocjalistycznych (niem. Zentrale Stelle der Landesjustizverwaltungen zur Aufklärung Nationalsozialistischer Verbrechen) w Ludwigsburgu, utworzoną w grudniu 1958. Po zakończeniu II wojny światowej, w Polsce powołano Główną Komisję Badania Zbrodni Niemieckich w Polsce, instytucja ta współpracowała z placówkami Polskiej Misji Wojskowej do Badania Niemieckich Zbrodni Wojennych, działającej na terenie stref okupacyjnych w Niemczech. W wyniku jej prac, wpisano 7405 zbrodniarzy na listę Centralnego Rejestru Zbrodniarzy Wojennych i Podejrzanych (CROWCASS), co stanowiło podstawę do ich ewentualnej ekstradycji. W wyniku dalszych dochodzeń śledczych, w latach 1946-1950 doprowadzono do ekstradycji na terytorium Polski, 1803 zbrodniarzy hitlerowskich. Wskutek negatywnego ustosunkowania się alianckich władz okupacyjnych, nie uzyskano ekstradycji 5600 zbrodniarzy. Od 1959 instytucja (od 1949 pod nazwą Główna Komisja Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce), udzielała pomocy prawnej i dokumentacyjnej instytucjom zagranicznym, zajmującymi się badaniem i ściganiem zbrodni nazistowskich. Zmiana uwarunkowań geopolitycznych, spowodowała iż w okresie 1959-1964 niepowodzeniem zakończyły się próby szerszej współpracy z wymiarem sprawiedliwości RFN, który w tym okresie z reguły negatywnie rozpatrywał propozycje współpracy prawnej i dokumentacyjnej ze strony Polskiej. W latach 1965-1979 Główna Komisja Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce, przekazała do prokuratur, sądów oraz central ścigania (w przeważającej części znajdujących się w RFN), 31 215 protokołów zeznań świadków, 26 107 kopii dokumentów, 120 000 klatek mikrofilmów, dotyczących poszczególnych zbrodni nazistowskich i ich sprawców (była to największa liczba dokumentów przekazanych przez kraj znajdujący pod okupacją niemiecką w czasie II wojny światowej). W tym samym okresie wysłano na procesy do RFN 604 świadków, 51 świadków do Austrii, 9 do Holandii, zorganizowano w Polsce 25 wizji lokalnych oraz sesji zagranicznych sądów przysięgłych, a także udzielono pomocy prawnej dla 813 zagranicznych prokuratorów, sędziów lub adwokatów (z RFN, Austrii, Holandii i Berlina Zachodniego), którzy przebywali w Polsce w celu prowadzenia działalności śledczej lub dochodzeniowej. Mimo tych wysiłków nie udało się zakończyć sukcesem większości prowadzonych spraw, ponieważ m.in. 90% szefów placówek Gestapo odpowiedzialnych za zbrodnie popełnione w czasie okupacji niemieckiej w Polsce, uniknęło odpowiedzialności karnej. Nie udało się pociągnąć do odpowiedzialności takich zbrodniarzy hitlerowskich jak Wilhelm Koppe, Ludwig Hahn czy Heinz Reinefarth, mimo dostarczenia przez Polskę niezaprzeczalnych dowodów winy podejrzanych. W większości przypadków, poza zasięgiem polskiego wymiaru sprawiedliwości znaleźli się nazistowscy funkcjonariusze RSHA i innych centralnych urzędów III Rzeszy (nawet jeżeli przeciwko nim prowadzone były śledztwa), zbrodniarze z Wehrmachtu, Waffen SS oraz cywilnej administracji niemieckiej (np. spośród członków tzw. „rządu” Generalnego Gubernatorstwa, tylko dwie osoby zostały oskarżone i osądzone w procesach: Hans Frank – przed Międzynarodowym Trybunałem Wojskowym w Norymberdze i Josef Bühler przed Najwyższym Trybunałem Narodowym).
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    Ciekawostką jest, że wielu polskich narodowców używa symboliki hitlerowskiej. To zapewne pomiot tych, którzy współpracowali z Niemcami w czasie wojny a dzisiaj krzyczą, że aktualna niemiecka tolerancja jest zła i lewacka. Marzy im się tamten świat tylko, żeby tym razem oprawcą i bandyta był naród polski.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    Wniosek o odsunięcie kary ze względu na stan zdrowia jest mocno surreallstyczny, ze sporą dozą makabry.. Nie mieści mi się w głowie, że sędziom tyle czasu zabrało zrozumienie, że dość trudno liczyć na świadków z obozów śmierci. To wstrząsające. Skazanemu życzę aby starczyło mu zdrowia do ostatniego dnia odsiadki - mam nadzieję, że jej skrócenie, pod jakimkolwiek pozorem, nie wchodzi w grę.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0