Antyrządowe nastroje wzbierały od miesięcy, ale gwałtownie wybuchły w środę w Caracas i wielu innych miastach. Wezwała do nich dotąd skłócona opozycja, gdy coraz jawniej dyktatorska władza prezydenta Nicolasa Maduro i nomenklatury partii chavistowskiej zapowiedziała militaryzację miliona cywilów i wezwała armię do wyjścia na ulice w obronie reżimu.
W Caracas ponad 100 tys. ludzi ruszyło z kilkunastu punktów miasta w kierunku siedziby rzecznika praw obywatelskich mieszczącej się w centrum miasta. Po drodze demonstranci napotkali kontrmanifestacje popleczników władzy, uzbrojone motocyklowe bojówki, a w końcu starli się z policją, która zaczęła strzelać gazem łzawiącym i gumowymi kulami. Co najmniej jedna osoba, młody mężczyzna, została zastrzelona. W innej części miasta zginął sierżant gwardii narodowej, a w San Cristobal w stanie Tachira w starciach demonstrantów z policją zastrzelono młodą kobietę. Aresztowano co najmniej 500 osób.
Wszystkie komentarze