Europejczykom taki scenariusz z trudem mieści się w głowie. Doprowadzić kraj na skraj wojny domowej, poświęcić życie kilkuset ludzi, w większości młodych szeregowych, tylko po to, by zwiększyć swoją władzę - o takich intrygach w Europie się nie myśli. Ale do tureckiej polityki od dawna już nie sposób przykładać miary europejskiej, pacyfistycznej i demokratycznej.
W piątek wieczorem, gdy nadeszły informacje, że czołgi puczystów blokują ruch na mostach w Stambule, w mediach społecznościowych zaczęły krążyć pierwsze komentarze, że to nie zamach stanu, ale przedstawienie teatralne, którego reżyserem jest Erdogan. Prezydent, gdy nad ranem przyleciał do Stambułu, miał nawet na lotnisku powiedzieć, że próba puczu, który wtedy już dogasał, była darem Allaha. I że teraz on wszystkim swoim wrogom pokaże.
Wszystkie komentarze