Atmosfera po tragedii z 14 lipca różni się wyraźnie od tej, jaka panowała po zamachach w Paryżu w styczniu i listopadzie ubiegłego roku. Wtedy francuska klasa polityczna i obywatele zwierali szeregi, by na różne sposoby manifestować ogólnonarodową solidarność ponad wszelkimi podziałami. Mówiono o "świętej unii" społeczeństwa wobec zła i nieszczęścia. Politycy różnych opcji potrafili brać udział we wspólnych marszach, trzymając się za ręce.
Teraz jest inaczej. Oczywiście, ludzie zbierają się na Promenadzie Anglików w Nicei czy na placu Republiki w Paryżu, by złożyć kwiaty lub znicze i postać chwilę w milczeniu, często ze łzami w oczach. Jednak wspólny ból nie tłumi gniewu i polemik, a główne obozy polityczne ani na chwilę nie zawiesiły broni.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze