Rosyjskie media poświęciły dużo uwagi wynikom warszawskich obrad Sojuszu Północnoatlantyckiego. Zdaniem komentatorów po obu stronach coraz więcej mają do powiedzenia jastrzębie, gołębie są w odwrocie.

Tym razem niezwykle ważne jest też to, czego w komentarzach poważnych ekspertów nie ma. Nie sięgnęli bowiem po dyżurne, stale używane przez kremlowską propagandę argumenty o nieadekwatności zachodnich partnerów Moskwy, którzy rzekomo wyssali z palca „iluzoryczne” rosyjskie niebezpieczeństwo i walczą z fantomami, którymi sami siebie nastraszyli. Nie ma też tradycyjnego podkreślania różnic między „poważnymi”, „odpowiedzialnymi” dawnymi członkami NATO a ogarniętymi „rusofobią” nowicjuszami paktu.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Łukasz Grzymisławski poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Doktryna obronna Rosji od setek lat polegała na tym, żeby kontrolować tzw. "Bliską zagranicę", czyli kraje sąsiednie, skąd mógł przyjść atak. To się zazwyczaj kończyło najpierw zwasalizowaniem tych krajów przez Rosję, a potem ich aneksją. W konsekwencji następne kraje stawały się "bliską zagranicą", i w imię bezpieczeństwa je też trzeba było zwasalizować, a potem anektować. I tak w koło Macieju. Do tego dochodziła potrzeba kontrolowania cieśnin, które umożliwiałyby flocie Rosji wyjście z zamkniętych mórz na pełny ocean. Czyli cieśnin duńskich i Bosforu/Dardaneli, z tym że w tym ostatnim przypadku polityka była podlana mesjanizmem i opowieściami o "trzecim Rzymie", i w dalszej kolejności trzeba by i tak zdobyć Gibraltar. Najlepszym przykładem takiego rosyjskiego myślenia są żądania terytorialne, które Mołotow przedstawił Hitlerowi w Berlinie jesienią 1940 roku, a które obejmowały prócz Skandynawii i Bałkanów też aneksje na południu w celu zdobycia wyjścia na ocean Indyjski. Po ich usłyszeniu Hitler nakazał przyspieszenie prac nad planem Barbarossa. Ustalenia szczytu w Warszawie są sygnałem dla Rosji, że nie będzie zgody na kontrolowanie "najbliższej zagranicy". Póki co. To dlatego Rosjanie są tak niezadowoleni i piszą o agresji. Dalszy ciąg będzie teraz taki, że tę słowną napaść na "agresywne" NATO i kraje, które się ich obawiają, będą kontynuować, także na użytek polityki wewnętrznej, bedą starali się rozmiękczyć opinię publiczną na Zachodzie, uruchomią agenturę zwłaszcza w Niemczech i Francji, i poczekają na nowe rozdanie w USA żeby ostatnie ustalenia odkręcić.
    już oceniałe(a)ś
    7
    2
    Oni rozumieją tylko wyciągniętą w ich stronę pięść. Dlaczego? Oto odpowiedź: Z kim graniczy Rosja? Z kim chce. A z kim chce? Z nikim. A teraz zapraszam płatnych PiSowskich trolli do minusowania, żebyście od rana mogli z pełnym przekonaniem realizować politykę Kremla.
    już oceniałe(a)ś
    5
    6