Pięć lat po tragicznych wydarzeniach na Wyspach Japońskich szykuje się pierwszy proces w związku z największą katastrofą nuklearną po Czarnobylu. Nie wiadomo, kiedy się zacznie. Oskarżeni będą odpowiadać z wolnej stopy.

Były prezes Tokyo Electric Power (TEPCO) Tsunehisa Katsumata i byli wiceprezesi Sakae Muto i Ichiro Takekuro staną wkrótce przed tokijskim sądem. To oni kierowali TEPCO, operatorem Fukushimy, gdy w marcu 2011 r. elektrownię zalała fala tsunami. Wczoraj prokuratura postawiła im formalny zarzut "zaniedbania, które spowodowało śmierć i obrażenia wielu osób".

- O postawieniu zarzutów wiemy od naszych prawników - ogłosił wczoraj rzecznik grupy naukowców i działaczy społecznych, którzy od lat walczą o postawienie TEPCO przed sądem. Gdyby nie oni, sprawa uszłaby operatorowi na sucho. Prokuratura bowiem, uznawszy, że nie ma wystarczających dowodów, by skazać firmę, już dwukrotnie odrzuciła wnioski o wszczęcie postępowania.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Monika Tutak-Goll poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze