Kontrolami na granicy z Francją Belgowie odpowiadają na decyzję Paryża (na razie wstrzymaną przez sąd) o wysiedleniu blisko połowy "dżungli" z Calais. To obozowisko 3-4 tys. imigrantów, którzy koczują tam w nadziei, że uda im się przedostać do Wlk. Brytanii tunelem pod kanałem La Manche.
- Wprowadzamy kontrole na drogach - ogłosił we wtorek szef belgijskiego MSW Jan Jambon. Rząd Belgii zapewnia, że pogranicznicy skupią się na francusko-belgijskim wybrzeżu. Jambon boi się, że ludzie z "dżungli" zechcą założyć podobny obóz pod Brugią, by łowić okazje na promową przeprawę na Wyspy Brytyjskie. A jednak wprowadzanie kontroli z powodu stosunkowo niewielkiej liczby przybyszów (do samej tylko Grecji w tym roku dotarło morzem 102 tys. ludzi) pokazuje narastający strach przed nastrojami antyimigranckimi. Towarzyszą mu obawy o polityczne i finansowe koszty erozji Schengen. Fundacja Bertelsmanna szacuje, że rozpad strefy oznaczałby dla całej Unii stratę 470 mld euro w ciągu dekady.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze